Od 25 lat działa w założonej przez niego "Maratonce". Biegać lubił zawsze, a systematycznie zaczął jeszcze w szkole średniej.
- Z kolegą, który obecnie mieszka w Nowym Jorku założyliśmy w latach 80. ten klub biegacza. Antoni Kiełczewski był jego pierwszym prezesem - wspomina Jarek Dembiński.
Królowa wymaga
Idolem sprinterów amatorów był śp. Bronisław Malinowski, znany polski przeszkodowiec. Zaczęli startować w biegach ulicznych i innych zawodach biegowych.
- Nigdy nie ciągnęło mnie do jakichś sportów agresywnych - wspomina Jarek Dembiński. - Biegi są najprostsze do uprawiania, a lekkoatletyka jest królową sportu, która wymaga przede wszystkim silnej woli, hartu i wytrzymałości.
Zdrada i ból
Sportem zaraził wielu ludzi, między innymi i pierwszą żonę. Nawet w zawodach biegali razem gdy Jarek mógł wziąć wolne z pracy. Czasem startowała sama.
- Kiedyś wyjechała na Maraton Nowojorski i tam została - opowiada niechętnie Jarek Dembiński. - To był cios. Parę jeszcze innych osobistych niepowodzeń sprawiło, że znalazłem się w szpitalu.
Choroba zmusiła go do odejścia ze służby w policji na emeryturę. Długo nie mógł się otrząsnąć.
Królowa pomaga
I znów pomogła lekkoatletyka. Zaczął biegać na nowo. Przestał być sam. Przyciągnął na treningi innych. Założył nowy klub. Zakochał się we wspaniałej dziewczynie jak sam mówi. Razem z Violettą wychowują dwoje dzieci. Teraz w "Maratonce" razem z nimi trenują już całe rodziny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?