Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sport przeciw biurokracji

Miłosz Karbowski
Paweł Skowroński może pojechać do Pekinu albo na wakacje. Wolałby teraz jednak nie odpoczywać.
Paweł Skowroński może pojechać do Pekinu albo na wakacje. Wolałby teraz jednak nie odpoczywać. Archiwum
Białystok, Warszawa. W kuluarach, na faksach i przez telefon, a nie na torze toczy się walka o wyjazd do Pekinu utalentowanego kanadyjkarza Dojlid Białystok Pawła Skowrońskiego.

Nasz zawodnik może zostać w domu i czekać cztery lata na następną szansę, bo ktoś czegoś nie dopatrzył. Trener Aleksander Kolybelnikow, po uczciwej walce wygranej przez Skowrońskiego i jego kolegę z osady Romana Rynkiewicza, zdecydował, że to oni, a nie poznański duet: Paweł Baraszkiewicz, Daniel Jędraszko, wystartują w C-2 na 500 metrów. Ta druga dwójka była wspaniała, ale osiem lat temu, gdy w pięknym stylu zdobyła srebro w Sydney. Niestety, względy formalne mogą sprawić, że to Jędraszko wsiądzie do osady z Rynkiewiczem, a nie nasz Paweł.

Lista "świętych"

- Zgłaszając kadrę, trener Kolybelnikow nie wpisał tam Pawła Skowrońskiego na listę rezerwową - mówi "Współczesnej" prezes Polskiego Związku Kajakowego Ryszard Seruga. - Przy dostarczaniu dokumentów do MKOl obowiązują procedury i terminy. W tej chwili przepisy zezwalają na zmianę zawodnika, jedynie ze względów medycznych. Drugi sposób to oświadczenie woli jednego z kajakarzy, w którym zrzekłby się swojego miejsca w kadrze na rzecz kolegi.
Wydaje się to droga oczywista. Choć Kolybelnikow nie uzupełnił papierów, dawał jasno do zrozumienia, że jeszcze szuka optymalnego składu osad. Jędraszko, po porażce w sprawdzianie w Plowdiw, oświadczył, że zrzeka się prawa startu w igrzyskach. Dzień później jego macierzysty klub, Posnania Poznań, w jego imieniu przesłał dokument odwołujący wcześniejsze pismo! Udało się nam ustalić, że wczoraj kajakarz, w rozmowie z Rynkiewiczem, potwierdził, że on sam tego nie zrobił. Jego klub chce, by jednak zmienił zdanie - kosztem dobra reprezentacji i wbrew zasadom fair play.
- Kajakowy związek od lat jest pod presją Poznania - mówi nam Skowroński. - Daniel podpisał stosowne oświadczenie i wszystko wydawało się jasne. Poznań na siłę chce jednak zatrzymać swojego zawodnika w kadrze. Nie wiem, być może na niego samego też będzie wywierał nacisk.

Walulik rusza z odsieczą

Cała sprawa ma się rozstrzygnąć dzisiaj. W siedzibie związku, w Warszawie spotkają się: prezes Seruga, trener Kolybelnikow oraz szefowie związków wojewódzkich: wielkopolskiego - Rafał Piszcz i podlaskiego - Wojciech Walulik. 36-letni prezes z Podlasia nie składa broni.
- Nie ma rzeczy niemożliwych. Prezes Seruga stara się zachować obiektywizm, ale myślę, że to do niego będzie należało ostatnie zdanie. Przeszkody formalne, które przecież można pokonać, to jedno, a meritum sprawy to drugie. Tu chodzi przecież o to, że na igrzyska mają jechać najlepsi. Paweł to młody, obiecujący zawodnik, po igrzyskach "pierwszy garnitur" reprezentacji - mówi Walulik.

Jędraszko trzyma w rękach karierę kolegi

Po prezesach w centrali stawią się Daniel Jędraszko i jego kolega klubowy Paweł Baraszkiewicz. Wydaje się, że wtedy dojdzie do momentu kulminacyjnego. Jędraszko, kończący karierę, może zamknąć drogę do Pekinu zdolnemu koledze. Może też zachować się honorowo i pokazać jak wielkim jest sportowcem. Wówczas, zgodnie z wcześniejszym oświadczeniem, zrzeknie się swojego miejsca w osadzie na rzecz Skowrońskiego.
- W tym roku podobnie walczyliśmy o Edytę Dzieniszewską ze Sparty Augustów. Wygrały względy sportowe. Jesteśmy traktowani trochę jak "chłopcy z prowincji" i musimy wszystko zdobyć wynikami sportowymi. Wciąż udowadniać, że nie jesteśmy "wielbłądami". Szanse oceniam pół na pół, ale wierzę, że znów nam się uda - kończy Wojciech Walulik.
Sprawa, o której piszemy, ma już swój spory oddźwięk w kraju. Środowisko kajakowe jest poruszone, sporo cierpkich komentarzy pojawia się też w internecie. Oto dwa, łagodniejsze, z nich (z forum onet.pl).
"Mi osobiście byłoby głupio wiedząc, że jadę na kadrę bo mam załatwione!"
(wetrran75)
"Nie podejrzewam Daniela o brak honoru, bo sam uznał, że wyścig dwójek na 500 m odbył się uczciwie. To Posnania ma w d... polskie kajakarstwo i wykorzystuje fakt, że z formalnego punktu widzenia ten wyścig już nie powinien się odbyć" (Babajaga).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna