Sprawa Cieślukowskiego: Chodzi nie o oceny etyczne, lecz o partyjne wpływy.

Okazuje się bowiem, że postępowanie, które powinno rozpocząć się na przełomie lipca i sierpnia wróciło do punktu wyjściowego.

W lipcu zarząd wojewódzki PO skierował do partyjnego rzecznika dyscyplinarnego, czyli Pawła Grasia, wniosek o rozpatrzenie kwestii łączenia stanowisk przez C. Cieślukowskiego. Jest on członkiem zarządu woj. podlaskiego i prezesem Lokalnej Grupie Rybackiej w Suwałkach.

Tę ostatnią wojewódzkie władze w pewnym stopniu kontrolują. Mało precyzyjne polskie prawo coś takiego jednak dopuszcza. Pozostaje natomiast etyczna ocena tej sytuacji.

Rzecznik dyscyplinarny skierował sprawę do sądu koleżeńskiego PO. Właśnie okazało się, że sąd w ogóle tym się nie zajął. Powód? Bliżej nieokreślone braki w dokumentacji.

- Zwróciliśmy więc wniosek rzecznikowi z prośbą o uzupełnienie - mówi Magdalena Gąsior-Marek, sekretarz sądu. - Czekamy na dodatkowe materiały.

Jak dowiedzieliśmy się od Agaty Grynkiewicz, współpracownicy P. Grasia, trwa kompletowanie tychże materiałów. Kiedy zostanie to zakończone, nie wiadomo. Sąd koleżeński PO ma trzy miesiące na rozpatrzenie tego typu spraw. Jeśli decyzja kiedykolwiek zapadnie, to nie nastąpi to wcześniej niż wiosną przyszłego roku.

Jak pisaliśmy, w tej sprawie starły się dwie frakcje PO. Żadna nie chce ustąpić. Chodzi nie o oceny etyczne, lecz o partyjne wpływy. Stąd najprawdopodobniej bierze się przewlekłość w rozpatrzeniu wniosku regionalnych władz partii.