Trener Jagiellonii Bogdan Zając ma ostatnio poważne problemy z zestawieniem formacji obronnej. Pandemia koronawirusa i kontuzje wykluczyły Ivana Runje, który do Mielca pojechał już jednak jako rezerwowy i Pawła Olszewskiego, a Bogdan Tiru musiał pauzować za kartki. Mało tego, w Mielcu zabrakło też Błażeja Augustyna.
- Obowiązuje RODO i niech tak zostanie - powiedział przed kamerami Canal + Sport szkoleniowiec Jagi, co wydaje się sugerować, że pandemia nie ominęła kolejnego zawodnika Żółto-Czerwonych.
Co do Runje i braku w wyjściowym składzie powracającego po chorobie do zespołu kapitana Jagi Tarasa Romanczuka, który pojawił się na placu gry po przerwie, Bogdan Zając stwierdził krótko: - Takie są decyzje trenera.
W tej sytuacji za środek obrony odpowiadał defensywny pomocnik Ariel Borysiuk, a towarzyszył mu prawy defensor Bodvar Bodvarsson. Eksperymentalna linia pomyliła się już w 4. minucie i to w stylu, nadającym się do cyklu " futbolowe jaja". Po rzucie rożnym piłkę we własne pole bramkowe odbił Tomas Prikryl, a tam bramkarz Damian Węglarz, a także Szymon Pankiewicz i Bodvarsson stali jak słupy soli i przyglądali się, jak do piłki wyskakuje Marcin Flis i głową umieszcza ją w siatce.
- Dużo przypadku było przy tej bramce i nie była ona najpiękniejsza. Ale najważniejsze, że wpadło do siatki - ocenił w telewizyjnym wywiadzie w przerwie meczu szczęśliwy strzelec.
Kompromitacja przy straconym golu pobudziła Jagiellończyków, którzy odpowiedzieli w kapitalnym stylu. Z rzutu rożnego przed linię pola karnego futbolówkę wycofał Bartłomiej Wdowik, a Mystkowski popisał się kapitalnym uderzeniem, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce.
- Stal nie zostawiła nikogo na przedpolu i fajnie, że się udało - stwierdził wychowanek Jagiellonii.
Efektowne wyrównanie zapoczątkowało bardzo dobry okres w grze gości. Na bramkę beniaminka sunął atak za atakiem, ale akcjom brakowało wykończenia. W dobrych sytuacjach dwukrotnie spudłował Jakov Puljić, przestrzelili także Prikryl i Jesus Imaz.
Niestety, przewaga Żółto-Czerwonych nie trwała długo, a obraz gry zmienił się pod koniec pierwszej połowy. Po kilku katastrofalnych stratach Stal wyprowadziła groźne kontry, stopowane udanymi wejściami Borysiuka. Gospodarze mieli też szanse bramkowe po stałych fragmentach gry, ale wynik przed zmianą stron nie zmienił się.
Druga połowa w wydaniu Jagiellonii to jeden wielki blamaż. Goście zaprezentowali się beznadziejnie: grali wolno, niedokładnie i nie oddali żadnego celnego strzału. Gracze beniaminka na początku schowali się za podwójną gardę, ale szybko zorientowali się, że wstydem byłoby nie skarcić tak fatalnie grającego rywala. Głową gola na 2:1 strzelił najniższy na boisku Grzegorz Tomasiewicz, a tuż przed końcem białostoczan dobił Łukasz Zjawiński. To i tak mało, bo znakomitych okazji mielczanie mieli jeszcze kilka i równe dobrze mogło się skończyć 5:1.
- To była totalna katastrofa - podsumował fatalny występ białostoczan Ariel Borysiuk.
Jagiellonia przegrała czwarty, wyjazdowy mecz z rzędu, a po jej występie w Mielcu, szczególnie w drugiej połowie starcia ze Stalą, pozostanie wielki niesmak.
WYNIK
Stal Mielec - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:1). Bramki: 1:0 - Flis (4), 1:1 - Mystkowski (6), 2:1 - Tomasiewicz (66), 3:1 - Zjawiński (90).
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Mecz bez udziału publiczności.
Stal: Strączek - Flis (60. Getinger), Chorbadżijski, Żyro, Kościelny, Matras, Forsell (90. Urbańczyk), Tomasiewicz, Domański (74. Zjawiński), Mak (74. Dadok), Wróbel. (59. Prokić.
Jagiellonia: Węglarz - Pankiewicz (76. Wojtkowski), Borysiuk, Bodvarsson, Wdowik, Prikryl, Pospisil, Fernan Lopez (46. Romanczuk), Mystkowski (46. Cernych), Imaz, Puljić.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?