Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta: budowa obwodnicy przez Raczki to porażka! Rolnicy będą bronić swojej ziemi

Helena Wysocka
To nieludzkie - starsza kobieta załamuje ręce. Boi się o zdrowie i ziemię. - Jesteśmy w szoku - przyznaje Jerzy Gryszkiewicz. - Potraktowano nas jak ludzi gorszej kategorii.

Nikt nie pytał, nie informował. Decyzja przyszła z góry. Ale stawka jest zbyt duża, żeby poddać się bez walki. Spokój chcą nam zamienić na jazgot i spaliny. A na to nie pozwolimy!

Ta droga pozbawi wielu ludzi i ziemi, i chleba - przypomina starosta suwalski Szczepan Ołdakowski. - Rolnicy żyją tutaj dłużej niż drzewa w Rospudzie. Niektórzy zainwestowali ogromne pieniądze w swoje ekologiczne gospodarstwa, które teraz zniszczy szosa. Kto im to wynagrodzi?

Ludzie wyjdą na drogę, bo wszystko w marność pójdzie

Starosta nie ma wątpliwości, decyzja o budowie obwodnicy przez Raczki to porażka rządu. A właściwie dwóch ostatnich.

- To precedens. Wręcz nie do pomyślenia, żeby organizacje ekologiczne wydumanymi argumentami zmusiły rząd do zmiany decyzji - dodaje starosta. - Ale to nie pozostanie bez echa. Może mścić się przy kolejnych inwestycjach drogowych.

Szkoda, że nikt o tym nie myśli.

W najbliższych dniach do prezydenta, premiera, a nawet Rzecznika Praw Obywatelskich trafią petycje, w których suwalscy rolnicy i samorządowcy przedstawią swoje racje i będą prosili o zmianę decyzji. Chcą, aby obwodnica szła przez Rospudę. Jeśli to nie pomoże, ludzie wyjdą na drogę. Będą bronić swojej ziemi. Innego wyjścia nie widzą.

- Świństwo nam zrobili i tyle - twierdzi starsza, napotkana na raczkowskim rynku kobieta. - Mamy piękną przyrodę, świeże powietrze, dużo ptaków, pełno żab. Wszystko w marność pójdzie. Strach pomyśleć, co będzie się działo.

Leszek Cieślik, poseł, a wcześniej burmistrz Augustowa, ma swój pogląd na nowy przebieg obwodnicy:

- Droga zawsze coś przetnie - mówi parlamentarzysta. - A o tym, czy jest potrzebna, trudno chyba dyskutować.

Lepiej dla przyrody i...

We wtorek Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, przyjechał do Augustowa, aby poinformować, że budowa obwodnicy miasta nabiera tempa. Inwestor - Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie wystąpiła właśnie z wnioskiem o wydanie decyzji środowiskowej. Ma ona być gotowa w ciągu trzech, góra czterech miesięcy. W 2011 roku rząd spodziewa się pozwolenia na budowę, a za cztery lata planowane jest otwarcie drogi.

Po tych - jak to określili augustowscy samorządowcy - pisanych palcem na wodzie obietnicach, minister zauważył, że trasa zostanie zmieniona. Rząd postanowił bowiem wybudować obwodnicę przez Raczki. To, zdaniem ministra Grabarczyka, najlepsze rozwiązanie. I dla przyrody, i dla ludzi.

- Absurd! Tylko w powiecie suwalskim droga przetnie 650 działek (w sumie ponad 800 - dop. aut.) - wylicza starosta Ołdakowski. - Zainteresowanych jest ponad 100 rolników, którzy zostali potraktowani jak ludzie gorszej kategorii. Nikt ich nie informował, nie pytał, ani nie pyta o zdanie. Droga ma być i już! Tak się nie robi.
Stracą nie tylko rolnicy. Wójt Roman Fiedorowicz już zastanawia się, jak rządzić gminą, którą na pół przetnie obwodnica. A po niej pojedzie dziennie kilka tysięcy tirów.

- A co z naszą Rospudą? - pyta. - Przecież rzeka nie płynie tylko w okolicach Augustowa. Do nas też dochodzi. My też mamy storczyki i nietoperze. Są brzydsze, nie będą chronione?

A co z ruinami pałacu Paca? Zabytkiem, który ściąga rzesze turystów.
Wójt ma żal do przedstawicieli rządu, że załatwili wszystko pod stołem. Zignorowali raczkowiaków nawet wtedy, gdy dyskutowali nad wariantami przebiegu drogi.
- Nic nie wiedzieliśmy - przyznaje Tadeusz Kotarski, rolnik ze Szkocji. - Parę dni temu jacyś ludzie z kijami w rękach latali po polu. Ale nikt nie pytał, czego chcą. Pewnie geodeci, pewnie pod tę drogę już szlak wytyczali.

Eksperci bronili Rospudy

Budowa augustowskiej obwodnicy rozpoczęła się dwa lata temu. Trasa miała prowadzić przez Rospudę. Prace zablokowali ekolodzy. W ubiegłym roku minister środowiska Maciej Nowicki zwołał tzw. okrągły stół, który miał umożliwić wypracowanie najlepszego rozwiązania. Drogowcy obstawali przy realizowanej trasie. Ekolodzy proponowali budowę obwodnicy nowym szlakiem - przez Chodorki lub Raczki.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie najpierw unieważnił decyzję środowiskową na budowę drogi, a później pozwolenie. W końcu minionego roku inwestycja została wstrzymana. "Drogowcy" zerwali umowę z wykonawcą.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zleciła firmie DHV ocenę poszczególnych wariantów. Nad dokumentem pracowali m.in. naukowcy, którzy rok wcześniej byli przeciwni budowie drogi przez Rospudę. Podpisali się pod listem do Stavrosa Dimasa, unijnego komisarza ds. środowiska, w którym prosili o interwencję.

"Budowa drogi przez Rospudę będzie katastrofą (...), unicestwi unikalny ekosystem. To barbarzyństwo przyniesie tylko wstyd i niepowetowaną stratę..." - czytamy w petycji.

Trudno więc się dziwić, że w raporcie znalazł się zapis, iż dolina jest wyjątkowo cenna, ponieważ... protestowali tam ekolodzy. Albo, że środowisku szkodzić będą puszki po farbie, którą pomalowana zostanie estakada umożliwiająca przejazd przez rzekę.

- Albo, że most przez rzekę będzie rzucał zbyt duży cień - irytuje się Andrzej Chmielewski, augustowianin i szef komitetu ds. budowy drogi. - Szkoda tylko, że zapłaciliśmy za to blisko 800 milionów. Ja nazywam to haraczem i do tej pory nikt nie udowodnił, że nie mam racji.

Naukowcy uważają, że ich protest nie ma nic wspólnego z pracą przy raporcie. Kierownictwo DHV, mimo naszej prośby, w ogóle nie odniosło się do zarzutu. Poprawiany kilkakrotnie dokument wskazał, ze najlepszym rozwiązaniem jest budowa drogi przez Raczki. Na tę opinię powołał się minister Cezary Grabarczyk.

Pieniądze pójdą w błoto

Do tej pory "drogowcy" zbudowali blisko cztery kilometry drogi, która miała wyprowadzić ciężarówki z Augustowa. Wydali na to prawie sto milionów złotych. Dodatkowo, ponad czterdzieści kosztować będzie odszkodowanie za zerwanie umowy z wykonawcą.

- Droga zostanie wykorzystana - zapewnia minister Grabarczyk. - Część pokrywa się z nowo wybranym wariantem. Reszta stanowić będzie dojazd do drogi wojewódzkiej.
Starosta Ołdakowski nie ma wątpliwości: - To wyrzucanie pieniędzy w błoto.

Naszych pieniędzy - podkreśla. - Budowa drogi powinna być kontynuowana.
W Raczkach powstał komitet, który będzie bronił mieszkańców przed obwodnicą. Jego szef Lech Ludwig zapowiada, że w najbliższych dniach zapadną konkretne decyzje.

- Postanowimy, co robić - mówi. - Nie można siedzieć z założonymi rękami, ale też nie chcemy działać pochopnie.

Tak samo uważa Jerzy Gryszkiewicz, mieszkaniec Raczek.
- Nie chcemy awantury - zastrzega. - Rozumiem, że droga musi gdzieś przechodzić. Ale też nie pozwolimy obedrzeć się z tego, co mamy najlepsze.
Mieszkańcy Raczek chcą najpierw zasugerować przedstawicielom rządu inne rozwiązania:

- Jeśli już nie może przebiegać przez Rospudę, to niech idzie w okolicy Bakałarzewa - mówi Jerzy Gryszkiewicz. - Przynajmniej dalej od terenów cennych przyrodniczo.

Ludzie nie ukrywają, że będą bronić swojej ziemi.
- To wszystko, co mamy i co chcemy przekazać swoim dzieciom - przekonują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna