Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staruszek przez cztery dni leżał w lesie

Urszula Bisz
– To cud, że udało nam się znaleźć sąsiada – mówi Bronisław Kazberuk, który uczestniczył w poszukiwaniach. – Nikt nie spodziewał się, że w gęstym lesie zajdzie tak daleko.
– To cud, że udało nam się znaleźć sąsiada – mówi Bronisław Kazberuk, który uczestniczył w poszukiwaniach. – Nikt nie spodziewał się, że w gęstym lesie zajdzie tak daleko. Wojciech Wojtkielewicz
Adaś przyjeżdżaj! Leżę w lesie - usłyszał w słuchawce telefonu komórkowego przerażony Adam Sołowiej z Białegostoku od swego 81-letniego ojca.

Policja radzi

Policja radzi

Kamil Tomaszczuk, naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku:

- Przed wyjściem na grzybobranie należy poinformować bliskich o wyprawie do lasu i wskazać im okolicę, w której będziemy przebywać. Warto też określić, kiedy zamierzamy wrócić. Do lasu najlepiej wybrać się w kilka osób. Kiedy ktoś zagubi się, należy o tym powiadomić najbliższą jednostkę policji, by rozpocząć akcję poszukiwawczą jak najszybciej. Dobrze jest postarać się dodać do stroju elementy odblaskowe. W czasie zmiennej pogody lub zapadającego zmroku będziemy bardziej widoczni. Jeśli zmienimy trasę lub czas powrotu, poinformujmy o tym bliskich. Dobrze jest zabrać ze sobą telefon komórkowy, który może okazać się bardzo przydatny w sytuacjach kryzysowych. Jeśli w grzybobraniu biorą udział dzieci lub osoby starsze, należy nie tracić ich z pola widzenia.

Wraz z policją, strażą graniczną, ochotnikami PCK, rodziną i znajomymi szukał go przez prawie cztery dni. Gdy ojca znaleźli, staruszek był ledwo żywy. W stanie ciężkim trafił do szpitala. A miał wyjść tylko na chwilę na grzyby...

81-letni Edward Sołowiej, który od kilku miesięcy pomieszkiwał w swoim rodzinnym domu w miejscowości Podozierany w gminie Gródek, mimo że las miał blisko, zapuszczał się do niego dość rzadko. Zdawał sobie sprawę, że nie jest już na tyle sprawny fizycznie.

Poprosił syna o pomoc
- Ale jest zadziorny. Ciężko mu było znieść, że inni ludzie w lesie tuż przy jego domu zbierają grzyby, a on nie - opowiada syn 81-latka. - Zawsze jednak nosił przy sobie komórkę. W czwartek dzwoniłem do niego kilkakrotnie, niby odbierał, ale słyszałem tylko trzaski. Zaniepokojony pojechałem na miejsce.

W Podozieranach pan Adam zastał dom ojca zamknięty. Po raz kolejny zadzwonił do ojca. Tym razem 81-latek odebrał i powiedział, że jest w lesie ok. 200 metrów od domu i że nie da rady iść. To było ostatnie połączenie, jakie udało się z nim nawiązać.

Adam Sołowiej powiadomił policję. Na miejscu szybko pojawili się funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Zabłudowie. Przyjechała też straż graniczna. Do poszukiwań użyto psa tropiącego, ale tego dnia akurat była intensywna ulewa, więc czworonóg nie podjął tropu.

Akcję poszukiwawczą wznowiono w piątek, a gdy przeczesywanie lasu nie dało efektów - również w sobotę i niedzielę. Brało w niej udział ponad 30 osób, między innymi najbliżsi sąsiedzi Sołowieja - Kazberukowie.

Ktoś widział 81-latka w lesie, ale nie pomógł
- W pierwsze dni szukała żona i córka, potem w sobotę i niedzielę ja przyłączyłem się do poszukiwań - opowiada Bronisław Kazberuk z miejscowości Podozierany. - W niedzielę, właśnie kiedy trwała krótka przerwa w akcji, zadzwonił do mnie szwagier, że ktoś widział sąsiada w lesie. Pojechałem szybko do policjantów i dałem im znać.

Trop okazał się trafiony. Gdy policjanci znaleźli mężczyznę, który widział pana Edwarda w lesie, ten wskazał im miejsce, w którym był zaginiony staruszek.

- Gdy znaleźliśmy 81-latka około 3 kilometrów od jego domu, był w stanie ciężkim, ale oddychał i miał otwarte oczy - opowiada nadkom. Romuald Kalinowski, komendant policji z Zabłudowa. - Wezwaliśmy śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który przetransportował go do szpitala w Białymstoku.
Mężczyzna nie miał żadnych złamań ani udaru. Gdy trafił do szpitala, był jednak bardzo mocno wyziębiony, wycieńczony i odwodniony.

Sumienie ruszyło w kościele
Być może jego stan byłby lepszy, gdyby mieszkaniec sąsiedniej wsi, który widział go w piątek w lesie powiadomił kogoś o tym od razu lub sam mu pomógł. O poszukiwaniach staruszka prawdopodobnie dowiedział się w niedzielę, gdy podczas mszy proboszcz z parafii w Jałówce po rozmowie z rodziną zaginionego zwrócił się do wiernych o pomoc w poszukiwaniach.

- To straszne, że widział mego ojca leżącego w lesie i nic nie zrobił - mówi oburzony Adam Sołowiej. - Chyba dopiero, jak usłyszał, że o zaginięciu mówi ksiądz, ruszyło go sumienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna