Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straciła oboje rodziców. Teraz musi jeszcze raz przejść przez ten koszmar

Paweł Tomkiewicz [email protected]
– Najpierw w wypadku zginęła nasza mama. Niestety tata nie doczekał się wyroku. Zmarł kilka dni przed jego ogłoszeniem – mówi Barbara Wiśniewska.
– Najpierw w wypadku zginęła nasza mama. Niestety tata nie doczekał się wyroku. Zmarł kilka dni przed jego ogłoszeniem – mówi Barbara Wiśniewska. P. Tomkiewicz
Widziałam, jak moją mamusię wkładają do czarnego worka - mówi zrozpaczona Barbara Wiśniewska.

Teresa Szumowska zginęła w wypadku w listopadzie 2009 roku. Do dziś kobieta oskarżona o jego spowodowanie nie poniosła żadnej kary. Sprawa wróciła do sądu w Piszu i wszystko zaczyna się od początku. Dziś w piskim sadzie odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie śmierci pani Teresy.

Nigdy nie zapomnę tego dnia
Rodzinny dramat rozpoczął się w listopadzie 2009 roku. Teresa Szumowska, mama Barbary Wiśniewskiej, jechała rowerem drogą z Mikoszy do Mikołajek. W pewnym momencie 20-letnia Anna L., mieszkanka Tuchlina, jadąca volkswagenem golfem wpadła swoim autem na rowerzystkę. Po uderzeniu nie zatrzymała się, nie udzieliła pomocy poszkodowanej, tylko odjechała z miejsca wypadku.

Dopiero po kilkunastu minutach, po przejechaniu kilku kilometrów, zadzwoniła do swojego chłopaka z prośbą, żeby sprawdził co się stało. Mężczyzna był pierwszym świadkiem tragedii. Znalazł w rowie kobietę bez oznak życia. Wezwał pogotowie ratunkowe, lekarz potwierdził zgon rowerzystki.
- To był dla nas olbrzymi szok. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Byłam na miejscu wypadku. Widziałam, jak moją mamusię wkładają do czarnego worka - mówi zrozpaczona Barbara Wiśniewska.

Sprawa trafiła do piskiego sądu. - Razem z tatą bardzo przeżywaliśmy każdą rozprawę. Działy się dziwne rzeczy. Wmawiano nam, że mama jechała bez świateł, choć rower miał sprawne światła. Ta dziewczyna nie poczuwa się do winy. Mówiła tylko, że w coś uderzyła, ale nie sądziła, że to człowiek. Jak to możliwe, skoro miała potłuczoną przednią szybę - zastanawia się córka zabitej.
Na wyrok rodzina Teresy Szumowskiej czekała ponad rok. 1 lutego ubiegłego roku Anna L. została skazana na 1,5 roku więzienia. Niestety, nie wszyscy mogli go usłyszeć. Ojciec Barbary Wiśniewskiej zmarł kilka dni wcześniej.

Chcą zrobić z mamy winną
Od wyroku piskiego sądu odwołały się obie strony. Sprawa toczyła się przez kilka kolejnych miesięcy. Teraz pani Barbara razem z trójką rodzeństwa jeszcze raz muszą zmagać się z Temidą. Olsztyński sąd zadecydował, że sprawa wróci do Pisza i cały proces musi rozpocząć się od początku. Jak czytamy w uzasadnieniu, "oskarżona poruszając się w sposób zgodny z przepisami w okolicznościach przez nią niezawinionych uderzyła w nieoświetlony rower". Zdaniem śledczych Anna L. została oślepiona przez nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i nie miała żadnej możliwości uniknięcia zderzenia z rowerzystką.

- Nie rozumiem tego. Oni chyba chcą zrobić z naszej mamy winną - zastanawia się Barbara Wiśniewska.

Oprócz tego olsztyński sąd uznał, że zarzut oddalenia się oskarżonej z miejsca wypadku ma marginalny związek ze sprawą, gdyż oskarżona nie była jego sprawcą, a Teresa Szumowska "poniosła śmierć na miejscu, co za tym idzie nie potrzebowała pomocy".

Dziś w piskim sadzie odbędzie się rozprawa w sprawie wypadku, w którym zginęła Teresa Szumowska. Jak się dowiedzieliśmy w piskiej prokuraturze, zanim zapadnie wyrok, prawdopodobnie zostanie przeprowadzona rekonstrukcja wydarzeń i opinie wydadzą biegli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna