Straż Miejska: Fotoradary zniknęły, zyski są mniejsze

Ze sprawozdania działalności Straży Miejskiej Łomży w 2015 r. wynika, że strażnicy „odpuścili” kierowcom, skupiając się na innych interwencjach. Drżyjcie zatem właściciele zaniedbanych nieruchomości, bo to głównie za brak czystości sypią się mandaty!

Łomżyńscy strażnicy rzadsze wykorzystywanie fotoradaru tłumaczą tym, że zaostrzone w połowie ub.r. przepisy drogowe wpłynęły na znaczące zmniejszenie liczby notowanych wcześniej wykroczeń.

Może jednak przygotowywali się w ten sposób do tego, co nieuniknione. Od początku tego roku straże gminne w ogóle nie mogą bowiem wykorzystywać fotoradarów. To efekt kontroli NIK, która ustaliła, że gminne fotoradary w kraju były przede wszystkim maszynkami służącymi zarabianiu pieniędzy, a nie poprawie bezpieczeństwa.

Zobacz też Straż Miejska ukarała niepełnosprawnego mandatem. Zawiesił dwie ulotki na słupie. Wpadł na gorącym uczynku

W 2015 r. łomżyńska Straż Miejska ustawiała fotoradar 15 razy w różnych punktach miasta na - w sumie - 32 godziny. W tym czasie zanotowano 208 wykroczeń. Dla porównania: w 2014 r. fotoradar ustawiano w 30 punktach, działał łącznie 91 godzin, a liczba zarejestrowanych wykroczeń wyniosła 629.

Nic zatem dziwnego, że wpływy z mandatów za wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji (dotychczas zasilające budżet miasta) zmalały ze 106,5 tys. zł w 2014 r. do niespełna 43 tys. zł w roku ubiegłym.

Strażnicy zabrali się za to za pilnowanie - dosłownie - porządku w mieście. Podczas gdy w 2014 r. wystawili tylko jeden 100-złotowy mandat za „wykroczenia przeciwko zdrowiu - niezachowanie czystości w obrębie nieruchomości”, to w ub.r. takich kar nałożyli aż 150, na łączną kwotę niemal 20 tys. zł.

Mundurowi zwiększyli też aktywność, jeśli chodzi o kontrole niebezpiecznych miejsc, szkół, miejsc koczowania bezdomnych, a ponadto wylegitymowali więcej osób (4,2 tys. w ub.r. i tylko 3,5 tys. w 2014 r.).