Straż miejska jak tęcza

Rekord pobili funkcjonariusze z Białegostoku, którzy jeżdżą autami w... czterech kolorach: białym, czerwonym, zielonym i grafitowym.

- Zielonym jeździł poprzedni komendant straży miejskiej, jeszcze, gdy była ona w strukturach urzędu miejskiego - tłumaczy Jacek Pietraszewski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Białymstoku. - Grafitowy dostaliśmy z miejskiego centrum zarządzania kryzysowego. Jeździ nim patrol ekologiczny.

Gdy białostoccy funkcjonariusze zaczęli uzupełniać flotę, wybrali kolor czerwony i kupili trzy auta. Wtedy weszło w życie rozporządzenie, w myśl którego w przypadku służb mundurowych, czerwonymi wozami mogą jeździć tylko strażacy. Najnowszych 12 aut strażnicy kupili więc w kolorze białym. Wprawdzie wszystkie samochody są odpowiednio oznaczone, ale mieszkaniec może się pogubić. Zwłaszcza, gdy wyjedzie do któregoś z sąsiednich miast, bo tam także pod względem kolorów radiowozów straży panuje
samowola.

- Do tej pory nie było określonej kolorystyki. My wybraliśmy kolor grafitowy, bo jest funkcjonalny i zbliżony kolorystycznie do wozów innych służb, a jednocześnie wyróżnia się - tłumaczy Krzysztof Skiba, komendant ełckiej straży miejskiej.

Jest jednak duża szansa na to, że straż w całym kraju, podobnie jak inne służby, będzie miała narzuconą jedną kolorystykę. Pojazdy w kolorze srebrnym, z napisem "straż gminna" lub "straż miejska" i odblaskowym pasem w postaci granatowo-żółtej szachownicy mają pojawić się po 1 lipca 2012 r.

Z dostosowaniem się do nowych przepisów większych problemów nie będą mieli strażnicy miejscy w Łomży, którzy obecnie jeżdżą samochodami w kolorze srebrnym. - Przyznam szczerze, że tak się złożyło - mówi Bogdan Rutkowski, komendant łomżyńskiej straży miejskiej. - Oba auta kupowaliśmy pod koniec roku i taka była oferta.