Surowe przepisy w Białymstoku. Skorzystać mogą tylko zameldowani

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Próbowała zdać egzamin na prawo jazdy za swoją matkę

Jedynie rodzice zameldowani na stałe w Białymstoku mogą umieścić dziecko w miejskim żłobku. Teraz, kiedy zaczyna się okres zapisywania maluchów, uchwalony przez radnych przepis zaczął budzić sprzeciw. Jest bowiem niekorzystny dla osób, które mieszkają w Białymstoku od lat, płacą tam podatki, ale są zameldowane gdzie indziej.

- Adres zameldowania o niczym nie świadczy - przyznaje, prosząc o anonimowość, dyrektorka jednego z białostockich żłobków. - Ważne są podatki, bo miasto sporo dopłaca do utrzymania dziecka. Jeśli ktoś płaci je w Białymstoku, powinien mieć prawo do korzystania z oferty edukacyjnej miasta.

Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach wielu młodych ludzi nie ma własnego lokum i mieszka w wynajmowanym.

W tej chwili, na polecenie magistratu, dyrektorzy żłobków zbierają od rodziców oświadczenia o miejscu zameldowania. W świetle przepisów nie mogą bowiem podpisać umowy na następny rok z tymi osobami, które nie mają stałego meldunku.

- Zbieramy informacje, jakiej liczby mieszkańców ten problem dotyczy - mówi Adam Kurluta, dyrektor departamentu opieki społecznej w białostockim magistracie, któremu podlegają żłobki. - Będziemy analizować dane i zasięgniemy porady prawnej.

Dyrektor obiecuje, że magistrat weźmie pod uwagę dobro dzieci, zwłaszcza tych, które już uczęszczają do żłobków.

Problem znają też radni.

- Rzeczywiście docierały do nas takie sygnały i to wkrótce po podjęciu uchwały - przyznaje Stefan Nikiciuk, przewodniczący komisji spraw społecznych i zdrowia. - Być może sprawa nie została do końca przemyślana i decyzję podjęliśmy zbyt pochopnie. Stały meldunek w Białymstoku ogranicza wielu rodzicom możliwość zapisania dziecka do żłobka. Z drugiej strony - trudno, żeby miasto dopłacało w sytuacji, gdy podatki wpływają do innej gminy. Dobrze byłoby to wypośrodkować.