Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suwałki Blues Festival. Na święcie bluesa można całkiem nieźle zarobić

Tomasz Kubaszewski
Kolejną tablicę w Alei Gwiazd odsłonili prezydent Czesław Renkiewicz i dziennikarz Jan Chojnacki.
Kolejną tablicę w Alei Gwiazd odsłonili prezydent Czesław Renkiewicz i dziennikarz Jan Chojnacki. Tomasz Kubaszewski
- Gdyby taki festiwal był choć raz w miesiącu - marzą właściciele sklepów z alkoholem oraz barów.

W czwartek wieczorem zaczęła się największa plenerowa impreza bluesowa w Polsce - Suwałki Blues Festival. Organizatorzy spodziewają się, że weźmie w niej udział kilkanaście tysięcy ludzi. Tak było m.in. w ubiegłym roku.

Już w czwartek w Suwałkach spotkaliśmy wielu fanów tego gatunku muzyki. Przyjechali m.in. z Warszawy, Katowic i Szczecina, ale też z Wilna. Mieszkają w suwalskich hotelach, gdzie zostały tylko pojedyncze pokoje, w kwaterach agroturystycznych czy na eurocampingu przy stadionie Wigier. Na tym ostatnim miejsc również prawie nie ma.

Wszyscy szykują się przede wszystkim na te koncerty, które w piątek i sobotę będą odbywały się na plenerowych scenach przy ratuszu i w parku Konstytucji 3 Maja. Zaczynają się o godz. 18. Pierwszy wystąpi Piotr Nalepa z piosenkami swojego ojca Tadeusza i zespołu Breakout. A potem m.in. występująca po raz pierwszy w Polsce ceniona amerykańska grupa The Delta Saints i dynamiczny szwedzki Blues Pills. W sobotę na tych samych scenach wystąpią same tuzy - Brytyjczycy Aynsley Lister oraz Wille&The Bandits i Amerykanie - Otis Taylor oraz Warren Haynes. Ten ostatni, określany jako jeden z najlepszych gitarzystów blues-rockowych świata, jest największą gwiazdę tegorocznej edycji SBF.

Wstęp na wszystkie koncerty plenerowe jest wolny.

Będą też występy na mniejszych scenach oraz bluesowe śniadania i kolacje w ośmiu pubach. Za wstęp na te pierwsze płacić nie trzeba. Jednak za wieczorne koncerty już tak. A w stosunku do poprzednich lat organizatorzy mocno podnieśli ceny biletów. Jedna wejściówka kosztuje od 30 do 45 zł.

Na niezmienionym poziomie pozostały na szczęście ceny w sklepach i barach. Doświadczenia z poprzednich lat pokazują, że bluesowa publiczność za kołnierz nie wylewa.

- Kupują przede wszystkim piwo - opowiada sprzedawca sklepu przy ul. Kościuszki. - Parę lat temu festiwalowej publiczności nie doceniłem i piwa mi po prostu zabrakło. Półki wyglądały, jak w czasach PRL. Teraz już robię zapas.

W festiwalowy piątek i festiwalową sobotę przychód bywa taki, jak przez cały miesiąc. Jednak mimo znacznie większego spożycia, suwalska impreza jest bardzo bezpieczna. Ludzie chcą się dobrze bawić, a nie rozrabiać.

Organizatorzy modlą się o to, żeby nie padało, jednak prognozy najlepsze nie są. Od paru lat festiwal przestał mieć szczęście do pogody. Kilka miesięcy temu władze Suwałk zapowiadały, że przy głównej scenie pojawi się gigantyczna plandeka osłaniająca publiczność przed deszczem. Okazało się jednak, że jej zawieszenie nie jest z przyczyn technicznych możliwe. Trzeba więc wziąć parasol.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna