Suwałki. Groził 14-latce. Dziennikarce powiedział, że jej przyje... (zdjęcia)

Oskarżony odmówił w sądzie składania wyjaśnień utrzymując, że tego dnia był pijany i nic nie pamięta. Ale przeprosił rodziców poszkodowanej 14-latki i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Ani prokuratura, ani matka nastolatki, która występowała w charakterze oskarżycielki posiłkowej nie wnieśli sprzeciwu.

Na salę rozpraw Sądu Rejonowego w Suwałkach wszedł bez cienia skruchy na twarzy. Dziennikarce robiącej zdjęcia zagroził, że jak nie przestanie "cykać to jej przyje...", a później stwierdził, że z feralnego dnia nic nie pamięta, bo był pijany. Sędzia odczytał więc wyjaśnienia złożone w czasie śledztwa, z których wynikało, że tego dnia rano wypił dwa piwa. Później poszedł do marketu i ukradł butelkę wódki. Wieczorem do jego drzwi zapukała policja. Przestraszył się, bo nie wiedział o co chodzi. Mateusz S. wyjaśnił też, że pistolet śrutowy posiadał od 4 miesięcy. Nosił go w obronie własnej, bo nie umie się bić.

Zobacz także:Przystawił 14-latce pistolet do brzucha i próbował zaciągnąć do domu

A jakie były fakty? W połowie stycznia Mateusz S. zaczepił spacerującą przed blokiem 14-latkę. Przyłożył do jej brzucha, a później głowy pistolet i zażądał, aby dziewczyna poszła do jego mieszkania. Mówił, że mieszka niedaleko i nic jej nie zrobi. Spłoszył się na widok przypadkowego przechodnia, uciekł do mieszkania. W chwili zatrzymania miał ponad promil alkoholu we wydychanym powietrzu. Został tymczasowo aresztowany i w suwalskim zakładzie próbował popełnić samobójstwo. Dlatego przeniesiono go do monitorowanej celi w Białymstoku, gdzie - jak wynika z dzisiejszego orzeczenia - spędzi jeszcze ponad półtora roku.

Magazyn Informacyjny KP i GW 10.05.2018