O 36-letnim Piotrze B., jak informowaliśmy, głośno było pod koniec marca. Rano wziął korespondencję i pieniądze przeznaczone na przekazy. Pojawił się zaledwie u kilku odbiorców.
Później zniknął bez śladu. Nie wrócił na pocztę, więc o jego zaginięciu powiadomiono policję. Ta nie zlekceważyła sygnału i powołała specjalną grupę operacyjną. Obawiano się najgorszego. Podejrzewano, że doręczyciel mógł paść ofiarą napadu. Podobizny Piotra B. rozklejano w witrynach sklepów, komunikaty o zniknięciu pojawiły się w lokalnych środkach masowego przekazu.
- Zawsze był sumiennym i odpowiedzialnym pracownikiem. Przez kilkanaście lat nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń - zapewniali jego szefowie.
Przez dwa dni Piotra B. poszukiwała policja. Początkowo dysponowała jedynie zapisem z kamery monitorującej ulicę Kościuszki. Okazało się, że listonosz był tam tuż po południu.
Później odnalazła się torba z częścią korespondencji. Piotr B. zostawił ją w barze obok suwalskiego bazaru. W kolejnych knajpach odszukano resztę przesyłek. Nie zginął żaden list. Brakowało tylko gotówki. Właściciele barów twierdzili, że doręczyciel grał u nich na hazardowych automatach.
- Paczka z poleconymi leżała koło maszyny. Zauważyłem ją, jak zamykałem lokal - mówi Marian Zagrodz-ki, właściciel baru przy ul. Kościuszki. - Rano chciałem zadzwonić na pocztę, ale policja była szybsza.
Listonosz po dwóch dniach sam zgłosił się na komendę. Był nietrzeźwy. Wyjaśnił, że powierzone mu pieniądze (ponad 3 tys. zł) wydał na gry hazardowe. W trybie dyscyplinarnym został zwolniony z pracy.
Piotr B. obiecał w sądzie naprawienie wszystkich szkód.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?