Niespodziewana wizyta stróżów prawa wywołała wśród protestujących zdziwienie. - Odebraliśmy to wręcz jako szykanę, próbę zastraszenia - mówi Bogusław Makarewicz, jeden z rodziców.
Protest polegał na oflagowaniu budynku oraz na tym, że kilkunastu rodziców oraz nauczyciele, którzy mieli akurat wolne, siedzieli na szkolnym korytarzu. Lekcje odbywały się normalnie.
Funkcjonariusze byli po cywilnemu. Przedstawili się, wylegitymowali. Zapytali o cel protestu i formy, jakie może przybrać.
Po kilku godzinach policjanci pojawili się raz jeszcze.
- Niby byli grzeczni, nikomu niczym nie grozili, ale po co w ogóle była ta wizyta? - zastanawiają się rodzice. - Wystarczyło przeczytać "Współczesną", by wszystkiego się dowiedzieć.
Krzysztof Kapusta, oficer prasowy suwalskiej policji zapewnia, że wizyta funkcjonariuszy nie miała nic wspólnego z tym, iż rodzice wystąpili przeciwko miejskim władzom. Policja, jako instytucja państwowa, od samorządu wszak nie zależy.
- To rutynowe działania przeprowadzane przy każdym tego typu proteście - dodaje. - Najważniejsze są informacje pochodzące bezpośrednio od samych organizatorów. Musimy wiedzieć, czy planują np. wyjście na ulicę albo jakieś blokady. Policja jest m.in. od tego, żeby za wczasu na takie sytuacje reagować i organizować np. objazdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?