Były poseł, jak informowaliśmy, zarzucał Jackowi Matusiewiczowi, wiceprzewodniczącemu rady gminy, że ten nazwał go publicznie "baranem i ch...". Ten konsekwentnie zaprzeczał.
Do incydentu miało dojść 25 stycznia w gabinecie wójta. Spór dotyczył sesji, którą wójt uznał za zbyteczną i zwołaną niezgodnie z prawem.
- Pojawili się u mnie pan Matusiewicz i czterech jego kolegów. Domagali się obsługi kancelaryjnej i prawnej obrad - opowiadał J. Laskowski. - W pewniej chwili wiceprzewodniczący nie wytrzymał. Nazwał mnie "baranem i ch...". Złożyłem na policji zawiadomienie o przestępstwie".
- Możemy się spierać, możemy mieć różne poglądy, ale takie słowa są niedopuszczalne nawet między przeciwnikami - uważa wójt.
- Jestem za kulturalny i słowa zaczynającego się na "ch" nigdy nie używam - przekonuje Jacek Matusiewicz. - Nie nazwałem go też "baranem", bo nie lubię nikogo obrażać.
Policja przesłuchała wszystkich uczestników i świadków incydentu z 25 stycznia. Swoją wcześniejszą wersję podtrzymał Józef Laskowski. Twierdził, ze padły oba słowa, które wymienił w swoim zawiadomieniu o przestępstwie. Bardziej wstrzemięźliwy był radca prawny, który zapamiętał tylko "barana", natomiast "ch..." nie słyszał. Matusiewicz i pozostali radni zapewniali, ze żadnych wyzwisk nie było.
- Wersje są przeciwstawne, nie ma dowodów przestępstwa - umorzenie postępowania uzasadnia Ryszard Tomkiewicz, rzecznik suwalskiej Prokuratury Okręgowej.
- Tak tego nie zostawię i odwołam się do sądu - zapowiada Józef Laskowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?