Grający policjanta aktor nie stracił animuszu. Błysnął kobiecie latarką po oczach, poczekał aż przestanie gadać i podziękował za współpracę.
Inna dama niemal bez przerwy odbierała i pisała sms-y. Z widowni dobiegały też różnego rodzaju dzwonki. Wyjaśniamy, że spektakl nazywał się "Antygona w Nowym Jorku", a nie np. "Na wsi wesele".
Tekst z rubryki "Zasłyszane u fryzjera" z tygodnika "Nasze Suwałki"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?