Suwałki. Znaków drogowych jest za dużo, albo za mało

Działacze ze stowarzyszenia „Prawo na drodze” twierdzą, że miasto nad Czarną Hańczą jest fatalnie oznakowane. Zarządcy dróg zarzucają m.in. umieszczanie znaków na niewłaściwej wysokości, czy nie tam gdzie być powinny.

Przedstawiciele stowarzyszenie pierwszy raz pojawili się w grodzie nad Czarną Hańczą parę miesięcy temu. Wówczas wytknęli Zarządowi Dróg i Zieleni, który odpowiada za miejskie ulice, że niewłaściwie oznakował strefę płatnego parkowania. Chodziło głównie o tablice przy płatnych parkingach. W ocenie stowarzyszenie są one niewłaściwe, a w takiej sytuacji zarządca drogi nie ma prawa pobierać opłat od kierowców, ani karać ich, gdy biletu nie wykupią.

Dyrektor ZDiZ nie podzielił tych argumentów, więc spór rozstrzygnie niebawem suwalska prokuratura. Bo tam właśnie trafił wniosek stowarzyszenia.

Tym razem działacze przyjrzeli się innym znakom w mieście i choć „przejrzeli” tylko ścisłe centrum, też mają sporo uwag. W ich ocenie np. znak przy ulicy Hamerszmita informuje o tym, że samochody należy pozostawiać na jezdni, a nie w istniejącej zatoczce parkingowej. Co jest absurdalne.

Stowarzyszenie podnosi też, że znaki stoją zbyt blisko jezdni, albo umieszczone są za nisko i z tego powodu są mało widoczne. W takiej sytuacji trudno oczekiwać od kierowców, aby je respektowali. Podobno niewłaściwie oznakowane są także niektóre miejsca postojowe dla osób niepełnosprawnych.

Poza tym, w centrum brakuje wymaganych obowiązującymi przepisami znaków, albo jest ich za dużo.

„Prawo na drodze” ponownie zwraca uwagę na strefę płatnego parkowania przy ulicy Kościuszki. Uważa, że stojące tutaj znaki drogowe wprowadzają niepotrzebne zamieszanie.

Działacze, po wizycie w Suwałkach sporządzili raport, który trafi na biurko zarządcy dróg. Ten zapowiada, że po przeanalizowaniu uwag na pewno do nich się odniesie.

Magazyn Informacyjny. 28.12.2017