Kilkudziesięciu pracowników Suwalskich Kopalni Surowców Mineralnych w Sobolewie ma wkrótce trafić na bruk. Pierwsze wypowiedzenia już zostały wręczone. - Muszę ratować firmę - tłumaczy prezes spółki Oleg Tuliński. - A sytuacja na rynku jest dramatyczna.
8 lat temu kupiła spółka
SKSM, to jeden z większych i najstarszych zakładów pracy w mieście. Powstał w 1975 roku i przez blisko trzydzieści lat był pod zarządem wojewody. Zatrudniał ponad 200 osób, z których większość cieszyła się górniczymi przywilejami. A do takich należały choćby trzynaste pensje, czy specjalne, górnicze odprawy.
Dziesięć lat temu kondycja finansowa tej państwowej firmy zaczęła się pogarszać. Do części strat miało przyczynić się ówczesne kierownictwo zakładu, które - w ocenie prowadzącej w tej sprawie śledztwo prokuratury - zawierało niekorzystne dla niego umowy. Wówczas, w ramach programu naprawczego, pracę w kopalni straciło kilkadziesiąt osób.
W 2004 roku wojewoda Marek Strzaliński wprowadził do zakładu zarządcę komisarycznego. Ten zaczął przygotowywać firmę sprzedaży. Majątkiem zainteresowały się wówczas trzy spółki. Wojewoda podpisał umowę z Eko-Invest-JV z siedzibą w Białymstoku, której prezesi mieli podwójne obywatelstwo: polskie i białoruskie.
Ile spółka zapłaciła za państwowy majątek, nie wiadomo. Nieoficjalnie mówiło się, że pokryła zobowiązania, które wynosiły wówczas ok. 17 mln złotych.
Załoga kopalni zdołała wynegocjować pakiet socjalny, który przewidywał, że spośród 150 wówczas zatrudnionych osób, przez trzy lata, nikt nie straci pracy. Właściciel spółki Eko-Invest-JV deklarował też, że będzie wypłacał ludziom tzw. trzynastki i zainwestuje kilka milionów złotych w sprzęt oraz nowoczesne technologie.
Liczą na nasze obwodnice
Dziś spółka zatrudnia około stu osób. - Zwolnienia dostają wieloletni, doświadczeni pracownicy - informuje nasz Czytelnik, który woli pozostać anonimowy. - Słyszeliśmy, że wkrótce etaty mają stracić wszyscy, a zakład będzie bazował na pracownikach sezonowych, których zatrudni na czas eksploatacji kruszywa, czyli od wiosny do jesieni.
Czy to prawda? - Być może, nie jestem wróżką - kwituje pytania Tuliński. - Muszę pilnować kondycji finansowej spółki. A od roku nasza branża jest pod kreską.
To, jak twierdzi rozmówca, skutek Euro 2012. Inwestycje były wówczas prowadzone głównie w centralnej części kraju. Na te w północno-wschodnim regionie brakowało i wciąż brakuje rządowych pieniędzy. Prezes narzeka też na powstających wokół Suwałk jak grzyby po deszczu żwirownie. - Gdy za wydobywanie kruszywa zabiera się piekarz czy listonosz, to profesjonaliści nie mają co robić - twierdzi. - W porównaniu z rokiem minionym nasze obroty zmniejszyły się o połowę.
Rozmówca upatruje szansę w budowie augustowskiej i suwalskiej obwodnicy. Ma nadzieję, że jeśli te inwestycje ruszą, to będzie głównym, jeśli nie jedynym dostawcą kruszywa. Jeżeli natomiast tak się nie stanie, spółka będzie musiała wprowadzić dodatkowe ograniczenia.
- Inwestujemy w zakład - dodaje prezes. - Dzięki funduszom unijnym wprowadzamy m.in. nowe technologie, centralne sterowanie. To, jak się okazuje za mało, aby funkcjonować.
Niektórzy zwalniani z kopalni pracownicy zamierzają dochodzić swoich praw w sądzie. Pierwsze posiedzenia zostały wyznaczone na listopad.
Czytaj e-wydanie »
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
