Świadkowie poparli doktora

Sprawa przeciwko dyrektorowi Stanisławowi Bielskiemu toczyła się przed łomżyńskim sądem okręgowym od maja. W czwartek przesłuchano ostatniego świadka, dr Annę Bodzentę-Łukaszyk.

Później głos zabrał oskarżony dyrektor, który po raz pierwszy pojawił się w sądzie, i dr Sosnowski. Sąd zakończył postępowanie, ale z wyrokiem postanowił się wstrzymać, by, jak uzasadnił, mieć więcej czasu na podjęcie decyzji.

Dr Sosnowski postanowił wytoczyć sprawę dyrektorowi szpitala w Wysokiem Mazowieckiem po tym, jak dyrektor nie uznał wyników konkursu na ordynatora oddziału chorób wewnętrznych. W konkursie, przeprowadzonym w lutym, wygrał właśnie dr Sosnowski. Uczestnikiem komisji konkursowej, złożonej z przedstawicieli Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku był także dyrektor szpitala Stanisław Bielski. Podczas samego konkursu nie zgłaszał żadnych obiekcji co do warunków jego przeprowadzania, ale kilka dni później odmówił podpisania ze zwycięzcą umowy o pracę.

Zarzucił, że w komisji nie została zachowana zasada tajności. Według dyrektora, profesorowie ściągali od siebie nawzajem.

Z dyrektorem nie zgodzili się także powołani świadkowie. Wszyscy zeznali, że zasady konkursu zostały zachowane.

Podczas ostatniej rozprawy dyrektor wycofał się z argumentu braku tajności wyborów. Zaakcentował jednak, że nie został zachowany punkt dotyczący przeprowadzenia dyskusji nt. obu kandydatów.

Dyrektor nie mógł więc wyrazić swojej opinii o dr. Sosnowskim, a ma w stosunku do jego osoby kilka zastrzeżeń.
- Konkurs jest przeprowadzany w interesie publicznym. Dlatego nie można jego procedury przeciągać w nieskończoność, wynik musi być podany i zaakceptowany - ripostował mecenas Janusz Olszewski, reprezentujący dr. Sosnowskiego.
Sprawa dr. Sosnowskiego to pierwsze tego typu postępowanie, toczące się w regionie północno-wschodnim.