Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta, jakich już nie ma (wideo)

Dorota Biziuk
Co roku w Izbie Regionalnej w Janowszczyźnie mieszkańcy wsi spotykają się na tradycyjnej wieczerzy wigilijnej
Co roku w Izbie Regionalnej w Janowszczyźnie mieszkańcy wsi spotykają się na tradycyjnej wieczerzy wigilijnej Fot. D. Biziuk
O dawnych bożonarodzeniowych zwyczajach pamiętają już tylko starsi mieszkańcy wsi. Skoro świt gospodarz wybierał się do lasu po choinkę. Na kilkanaście godzin drzewko wędrowało do obory.

Wzory z Niemiec

Wzory z Niemiec

Zwyczaj ubierania świątecznej choinki przywędrował do Polski z Niemiec na przełomie XVIII i XIX wieku wraz z protestantami. Początkowo przyjął się w miastach, a "pod strzechy" zawitał dopiero w latach 20-tych XX wieku. Zanim nastała epoka choinek, polskie domy dekorowano przed świętami tzw. podłaźnikiem, czyli gałęzią ozdobioną opłatkami, jabłkami i papierowymi łańcuchami.

Jego ubieraniem domownicy zajmowali się dopiero po zakończeniu wigilijnej wieczerzy. Dzięki temu było wiadomo, że... nikt nie zaśpi na pasterkę.

- Kiedyś święta obchodziło się zupełnie inaczej niż teraz. Ludzie sami wszystko robili. Nikomu nawet przez głowę nie przeszło, żeby iść do sklepu i gotowe potrawy kupować - powiedziały gospodynie z podsokólskiej Janowszczyzny.

Pobudka skoro świt
W Wigilię trzeba było wstać jeszcze przed świtem.

- Bo zanim zaczęło się przygotowywać potrawy na tę szczególną wieczerzę, każdy musiał porobić obrządki w gospodarstwie. Wigilia była jedynym dniem w roku, kiedy... nie wypadało odwiedzać sąsiadów i znajomych. Tym, którzy się do tego nie dostosowali, groziło, że przez cały najbliższy rok będą bez potrzeby po cudzych chatach łazić - wyjaśniła Eulalia Szorc z Moczalni Starej koło Sokółki.

Tego dnia wiele starszych osób pościło aż do kolacji. Najmłodsi mogli natomiast zjeść skromne śniadanie.

- Jedną z czynności, jakie musiała wykonać gospodyni, było ucieranie maku. W czasach mojego dzieciństwa nie używano jeszcze maszynek, więc wszystko robiło się ręcznie. Kobieta nie powinna była oblizywać wałka, którym ucierała mak. Dlaczego? Bo groziło to tym, że będzie miała łysego męża - dodała Jadwiga Łopatecka z podsokólskiej Podkamionki.

Mikołaj składał wizytę
Nakrywanie do stołu dobiegało końca przed pojawieniem się pierwszej gwiazdki.

- Siano przykrywano białym obrusem, który często przechodził w spadku z matki na córkę. Na stole ustawiano dwanaście potraw, wśród których królowały ryby, jakie zdołano wyłowić z okolicznych rzek - powiedziała Eulalia Szorc.

Po kolacji dzieci odwiedzał Mikołaj. Jednak nie dla każdego przynosił on prezenty. Bywało, że maluchy dostawały od Mikołaja tylko rózgi.

- A potem zaczynało się wspólne ubieranie pachnącej lasem choinki. Na drzewku wieszano to, co przez kilka ostatnich dni domownicy zdążyli przygotować z kolorowych bibułek, papierków i pazłotek. Choinkę dekorowano również upieczonymi własnoręcznie łakociami. Na takim drzewku bombki były rzadkością, bo mało kto mógł sobie pozwolić na ich zakup - dodały mieszkanki Janowszczyzny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna