Truskawki z gruntu przemrożone! Rolnicy z gminy Bieliny ostrzegają też przed... oszustami
Już możemy dostać pierwsze bielińskie truskawki z tuneli. Owoce są dorodne i soczyste. Zdecydowanie gorzej jednak przedstawia się sytuacja rolników, którzy uprawiają truskawki na polach. We wtorek, 7 maja, odwiedziliśmy pana Andrzeja Bozowskiego, producenta z Porąbek w gminie Bieliny. Plantacją truskawek zajmuje się od zawsze. Już jako dziecko, wspólnie z rodzicami zbierał truskawki na rodzinnej plantacji. Dziś waz z żoną prowadzi 1,5 hektarową plantację. Na swoim polu mają truskawki (głównie deserowe) w różnych odmianach. Wśród nich występują: dominująca "Rumba", "Olimpia", "Romina" oraz trochę truskawki "Panvik".
Pan Andrzej nie był optymistycznie nastawiony. - W ręku trzymam około 30 przemarzniętych kwiatów z jednego krzaka z odmiany średnio późnej "Olimpia". Natomiast w "Rumbie", czyli odmianie wcześniejszej, straty są na poziomie 60-80 procent. Dokładnie nie da się tego obliczyć, zobaczymy ile będzie dobrego towaru nadającego się do handlu - mówi pan Andrzej. - Jest źle. Sami nie wiemy co robić. Wiem, że gmina przyjmuje wnioski, które ma rozpatrywać urząd wojewódzki. Ale zobaczymy co z tego będzie. Może Unia coś nam pomoże. Czarno to widzę i ten rok jest praktycznie stracony. Zarobek z truskawek zawsze rozkłada się na 12 miesięcy. To ma pozwolić nam przetrwać, ale też trzeba inwestować - podkreśla rolnik.
Dodaje, że dotyczy to całych Bielin. - Kiedyś było tak, że jak przyszły przymrozki to ucierpiały truskawki w dole terenu, a pod lasem miały się dobrze. Teraz wszystko przemarzło. Temperatura wyniosła od -6 do nawet -10. Mróz zaczął się o godzinie 20 wieczorem i trwał do 7 rano. To prawie 12 godzin - mówi.
Co to oznacza dla konsumentów? Ceny na pewno będą sporo wyższe niż w roku ubiegłym. - To na pewno, będzie drożej. A jeżeli nie zbierzemy odpowiedniej jakości to i tak konsument za żadną cenę nie będzie chciał takiej truskawki - tłumaczy pan Andrzej.
Zwraca również uwagę na kolejny problem, czyli... oszustwa. - Oprócz polskiej jest truskawka holenderska, grecka i serbska. Ich cena kształtuje się w granicach od 9 do 14 złotych za kilogram. Towar jest jednak wymęczony, ja sam nie chciałbym tego jeść. A ludzie potrafią kupić taką zagraniczną truskawkę, przesypać do naszych łubianek i sprzedawać jako polską. Podam przykład. Pytam się pani spod bazaru jaką ma truskawkę, a ona odpowiada, że to "Rumba" z Połańca. Ja jej na to, że jestem producentem i znam się, więc wiem, że to truskawka grecka przesypana w nasze koszyki. A ona na to: "To po co Pan pytasz jak wiesz?" - śmieje się nasz rozmówca.
Jak więc odróżnić naszą truskawkę od zagranicznej? - Po pierwsze szypułka greckiej truskawki jest dużo większa. Poza tym owoce są wymęczone, pozbawione połysku. Nie ma tego czegoś, co cieszy oko - mówi pan Andrzej i dodaje, że pierwszych truskawek z gruntu możemy się spodziewać po 5 czerwca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?