Wypadek w rezerwacie na Ślichowicach w Kielcach
Informacja, że coś złego stało się w rezerwacie przy ulicy Kazimierza Wielkiego wpłynęła do służb ratunkowych kilkanaście minut po godzinie 16.
- Ze wstępnych ustaleń policjantów wynikało, że 41-letni mężczyzna zsunął się z półki skalnej i wpadł do wody wypełniającej dno kamieniołomu – informowała młodszy aspirant Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
O dramatycznych wydarzeniach „Echu Dnia” opowiedział kielczanin, który tego popołudnia biegał akurat w rezerwacie.
- Biegając wokół rezerwatu minąłem tego mężczyznę dwa razy. Postawny człowiek ważący z pewnością ponad sto kilogramów palił papierosa i szedł w dół, w stronę barierek. Po przeciwnej stronie od miejsca, w którym on się znajdował, stali dwaj młodzi ludzie. Kiedy do nich dobiegłem powiedzieli „człowiek się topi”. Okazało się, że w wodzie o życie walczy mężczyzna, którego wcześniej mijałem. Ci dwaj młodzi, Marcin i Mateusz z osiedla Pod Dalnią to prawdziwi bohaterowie. Dzięki nim uratowano tego człowieka
– nie ma wątpliwości świadek wydarzeń.
Wspomniani młodzi ludzie zadzwonili na numer alarmowy. Chwilę później na miejscu pojawił się radiowóz.
- Podbiegłem do policjantów i wskazałem im w którym miejscu znajduje się tonący. Bardzo szybko podjechały wozy strażackie i karetka – relacjonował świadek.
Na miejsce przyjechało pięć strażackich zastępów, w tym specjaliści od ratownictwa wysokościowego.
- Używając technik alpinistycznych strażacy zaczęli opuszczać się ze skalnej półki do miejsca, w którym znajdował się mężczyzna. W tym samym czasie do poszkodowanego ruszyła także ekipa ratownictwa wodnego. Dzięki sprawnej akcji mężczyzna szybko został przetransportowany na brzeg – relacjonowała starszy ogniomistrz Beata Gizowska, oficer prasowy kieleckiej straży pożarnej.
Kielczanin, który przyglądał się działaniom strażaków opowiadał:
- To była wspaniała akcja. Błyskawiczna i imponująca. Strażak w pełnym, pewnie ciężkim ekwipunku, bardzo szybko dopłynął do człowieka w wodzie. Dalej pomógł mu kolega, który opuścił się na linach. Przywiązali mężczyznę i za pomocą lin przeholowali go przez cały zbiornik w stronę schodów. Mężczyzna był komunikatywny, ale bardzo wyziębiony.
41-latek został przewieziony do szpitala na badania.
- Ze słów samego mężczyzny wynikało, że nie była to próba samobójcza, a nieszczęśliwy wypadek – uzupełniała młodszy aspirant Małgorzata Perkowska-Kiepas.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?