Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swoim krzywdy zrobić nie dadzą

Helena Wysocka [email protected]
Włodzimierz Marczewski ma dostać pracę w PWiK.
Włodzimierz Marczewski ma dostać pracę w PWiK. T. Kubaszewski
Suwałki. Suwalscy koalicyjni radni, którzy dla mandatu zrezygnowali ze swoich stanowisk, nie muszą się martwić. Wkrótce mają otrzymać ciepłe posadki w firmach komunalnych.

Przepisy zabraniają łączenia mandatu radnego z funkcją szefa podległej samorządowi firmy. - No cóż, po wyborach kandydaci do rady, jeśli zostaną wybrani, będą musieli podjąć życiową decyzję - mówił kilka tygodni temu prezydent Józef Gajewski. - Posada, albo praca społeczna.
Można jednak godzić
W takiej sytuacji znalazło się dwóch radnych. Ryszard Ołów z SLD był dyrektorem Zarządu Budynków Mieszkalnych, a Włodzimierz Marczewski - zastępcą prezydenta. Obaj zrzekli się funkcji, ale - jak się dowiedzieliśmy - bez większej finansowej szkody. Marczewski ma wkrótce zostać wicedyrektorem Przedsiębiorstwa Wodo-ciągów i Kanalizacji. Poprzedni dyrektor, kilka miesięcy temu, odszedł na emeryturę. Dlaczego nikt nie został zatrudniony na jego miejsce? Czy stołek był blokowany specjalnie? Witaliasz Rychlik, prezes PWiK-u twierdzi, że nie.
- Szukaliśmy fachowca, ale się nie udało - mówi. - W mieście po prostu brakuje kadry. Natomiast pan prezydent, jeśli się zgodzi, ma przygotowanie merytoryczne.
Zainteresowany, dla lokalnej telewizji wyznał, że jest jeszcze stosunkowo młody i musi przecież gdzieś pracować.
Ryszard Ołów z kolei, jak wynika z naszych informacji, ma w dalszym ciągu pozostać w ZBM, ale jako szef jednego z działów. Tutaj również, od paru miesięcy, jest wakat.
- Na razie jestem na urlopie - twierdzi Ołów. - Co będę robił później, nie wiem.
To polityczne decyzje
Dlaczego suwalskie władze trzymają stołki dla swoich? Marek Buczyński, rzecznik prasowy ratusza, na to pytanie odpowiadać nie chce.
- To sprawa prezesów, władze miasta nie mają z tym nic wspólnego - ucina rozmowę, jakby zapominając, że chodzi o firmy komunalne.
Andrzej Matusiewicz, szef opozycyjnego w radzie klubu Prawo i Sprawiedliwość uważa, że tego typu zachowanie jest naganne.
- Nie ma wątpliwości, że to polityczne, uzgodnione w koalicji decyzje - mówi. - W ten sposób, czyli oferując dobrze płatne posady, zatrzymuje się w radzie "swoich" ludzi.
Zdaniem radnego Matusiewicza, trudno zwalać winę na szefów komunalnych spółek, którzy muszą przecież wykonywać polecenia swoich przełożonych. - To nie jest pierwszy taki przypadek - dodaje radny. - Cztery lata temu, tylko po to, aby utrzymać radnego z koalicji, stworzono mu specjalne stanowisko w domu pomocy społecznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna