Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swój przymknie oko

Julia Szypulska [email protected]
Ludzie mają wątpliwości, czy rodzinne powiązania nie mają wpływu na egzaminy
Ludzie mają wątpliwości, czy rodzinne powiązania nie mają wpływu na egzaminy Archiwum
Suwałki. Przyszłych kierowców szkoli ojciec, a syn egzaminuje. To niemoralne! - alarmują nasi Czytelnicy. Ich zdaniem, do takich sytuacji dochodzi w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Suwałkach.

Wskazują, że w mieście mają miejsce dwa takie przypadki. W jednym, właścicielem ośrodka nauki jazdy jest ojciec, a w drugim żona egzaminatora. Podobnie jest w Augustowie. Tam także szkoła kierowców należy do ojca egzaminatora.

Łatwiej u swego

Sygnały naszych Czytelników sprawdziliśmy.
- Rzeczywiście, takie związki rodzinne u nas występują - przyznaje Marian Chmielewski z suwalskiego WORD. - Nie ukrywam, że są to sytuacje niezwykle krępujące. Choć zgodne z prawem.
To zabrania prowadzenia ośrodków szkoleniowych jedynie samym egzaminatorom. Nie mogą też oni w nich "dorabiać". Mimo to, wspomniane zjawisko budzi spore wątpliwości.
- To nie jest w porządku - uważają nasi Czytelnicy. - Zachodzi podejrzenie, że kursanci z takiej szkoły będą mieli łatwiej podczas zdawania. Egzaminator mógłby na przykład przymknąć oko na niektóre potknięcia ucznia.
A w ten sposób przysporzyć prowadzonemu przez rodzinę ośrodkowi więcej klientów. Ci bowiem łatwiej dokonają wyboru, wiedząc, że szkoła ma "swego" egzaminatora i łatwiej będzie można zdobyć prawo jazdy.
- Zawsze to mniejszy stres i znacznie większa szansa na to, że się zda egzamin - dowodzi jeden z naszych Czytelników, prosząc o anonimowość.

Syn tak chciał

Właściciele wspomnianych ośrodków nie widzą jednak w tym nic złego.
- Nie miałem wpływu na to, jaki zawód wybierze mój syn - argumentuje Jan Wasilewski, do którego należy jedna z największych szkół nauki jazdy w mieście. - Choć z drugiej strony trudno się dziwić, że zdecydował się na pracę jako egzaminator. W końcu wychowywał się w środowisku związanym ze szkoleniem kierowców. Skoro jednak jest dobrym fachowcem, nie widzę żadnego problemu.
Dodaje też, że ośrodek nie odczuł zwiększonego przypływu klientów, odkąd syn został egzaminatorem.
- Jest nim dopiero od roku - mówi. - A ja na sukces swojej szkoły pracuję od prawie 20 lat. I znam lepsze sposoby na zdobycie klientów niż syn egzaminator.

Sprawdzają, gdzie się uczą

Jak twierdzą władze WORD, wątpliwości Czytelników są im doskonale znane. Robią też wszystko, by kursanci nie trafiali na egzaminatorów spokrewnionych z właścicielami szkół.
- Moim zdaniem, to się nie zdarza - zapewnia Marian Chmielewski. - Przydzielając zdających, dokładnie sprawdzamy, do jakich ośrodków uczęszczali. Z kolei nas kontrolują przełożeni z urzędu marszałkowskiego.
Czy tak jest faktycznie? Czy da się nad tym zapanować, kiedy kursantów są tysiące?
- Może by się udało, gdyby egzaminatorów w ośrodku było znacznie więcej - ironizuje nasz informator. - Przecież w grę wchodzą dwie największe i najczęściej wybierane przez kursantów szkoły w mieście. Nie wierzę, że nigdy nie trafiają oni na "swego" egzaminatora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna