Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swojego nie dam. Walczyć będę!

Helena Wysocka [email protected]
Jak widzę policjantów, to łapie mnie nerw. Tak jakbym dostawał białej gorączki - opowiada Tadeusz Trocki. - Bandytę ze mnie zrobili, bo swojego oddać nie chciałem.
To jest brakujący element zdjęcia na naszym Facebooku. Wrzuć link tego artykułu na naszą tablicę i zgarnij płytę Anny Marii Jopek. Szczegóły: facebo
To jest brakujący element zdjęcia na naszym Facebooku. Wrzuć link tego artykułu na naszą tablicę i zgarnij płytę Anny Marii Jopek. Szczegóły: facebook.com/gazeta.wspolczesna Agencja Muzyczna Union

To jest brakujący element zdjęcia na naszym Facebooku. Wrzuć link tego artykułu na naszą tablicę i zgarnij płytę Anny Marii Jopek. Szczegóły: facebook.com/gazeta.wspolczesna
(fot. Agencja Muzyczna Union)

Podobnie reaguje na urzędników, zarzucając im bezczynność. - Żyją z moich podatków, a nikt nie chce zająć się sprawą - skarży się. - Albo zasłaniają się brakiem czasu, albo traktują mnie jak wariata. Odsyłają jeden do drugiego, nie odpowiadają na pisma. Niepotrzebnie tracę czas i nerwy. Mam tego dosyć!
Policjanci tłumaczą, że wykonują to, co do nich należy. Urzędnicy natomiast pocieszają, że wkrótce sprawa będzie załatwiona.

- Są już stosowne decyzje - informuje Rafał Malinowski, rzecznik prasowy białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Policjanci zabrali go z pola
Tadeusz Trocki, wraz z rodziną, mieszka we wsi Gatno Drugie, w gminie Nowinka. Kilka lat temu, przez jego pole, tuż za drewnianą stodołą, miała przechodzić augustowska obwodnica.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

- Nie chciałem się zgodzić, to prawda - przyznaje rolnik. - Ale kto pozwoliłby pole ciąć? Poza tym, życia by nie było. Tysiące tirów za oknem. Hałas, spaliny, kurz. Skumałbym się z diabłem, aby plany budowy drogi pokrzyżować.
"Skumał" się z ekologami. Przez kilka dni w jego stodole koczowała grupa tych, którzy w oddalonej o kilka kilometrów od chałupy Trockiego dolinie Rospudy przykuwali się do drzew, by chronić je przed toporami.

- Przychodzą, żeby ogrzać się i wracają na drzewa - twierdził wówczas. - Nikomu schronienia nie odmawiam.
Działki potrzebnej do budowy obwodnicy Trocki nie sprzedał. A że była ona niezbędna, ruszyła procedura wywłaszczeniowa. Jednocześnie rozpoczęły się prace przy budowie drogi. Gdy robotnicy doszli do pola Trockiego, musiała interweniować miejscowa policja. Rolnik rzucił się bowiem pod koła koparki.
- Moje, nie dam! - krzyczał. - Nie wpuszczę za miedzę.
Funkcjonariusze obezwładnili rolnika i zawieźli na komendę. Dopiero wtedy buldożery wjechały na pole. Kilka godzin później, kiedy Trocki wrócił do domu, nie było już czego bronić.

- A i sił nie miałem. Policjanci poturbowali mnie - opowiada mężczyzna. - Syna, który w mojej obronie stanął, oskarżyli o napaść na funkcjonariuszy. Od tego czasu mam uraz do munduru. Nie wiem, jak to się dzieje, ale na widok policjanta przestaję nad sobą panować.
Policjanci tłumaczyli, że działali zgodnie z prawem. Zostani wezwani, więc podjęli interwencję. Musieli być skuteczni, co nie oznacza, że działali brutalnie.
Roboty przy budowie drogi szły pod nadzorem firmy ochroniarskiej. Obok gospodarstwa Trockiego firma zaczęła budować most. Na działce ustawiono słupy, wykopano przepusty i nasyp. Drogowcy przywieźli kilkadziesiąt wywrotek żwiru. Wcześniej, jak twierdzi rolnik, ziemię posypali grubą warstwą wapna.

- Tutaj nawet kura nie chce chodzić - tłumaczy. - Nic nie rośnie i rosnąć nie będzie. A ja przecież hoduję konie, krowy. Muszę dać im jeść.
Kilka miesięcy później prace przy budowie drogi zostały wstrzymane. Pod naporem ekologów rząd uznał, że trzeba wybrać inny wariant. Też przez Rospudę, ale, podobno, w mniej cennym przyrodniczo miejscu.

- Zabrali koparki, ale jeszcze przez miesiąc ochroniarz przyjeżdżał, aby pilnować toj toja - ironizuje rolnik. - Myśleli chyba, że zaatakuję toaletę.
Dziecko schowało się pod biurko
Decyzja o wstrzymaniu prac zapadła w sierpniu 2008 roku. Od tego czasu Trocki walczy o zrobienie porządku. Chce, by drogowcy przywrócili działkę do stanu pierwotnego.

- Przepusty są źle wstawione, woda zalewa mi pole - pokazuje. - Wszędzie pełno dołków po zlikwidowanych konstrukcjach. Ułożone w ziemi instalacje utrudniają mi budowę przydomowej oczyszczalni ścieków. Na dodatek, na środku działki znajduje się nasyp. Kto to ma uporządkować?
Rolnik wysyła skargi do gminy, GDDKiA oraz starostwa. Gubi się w stosach wymijających odpowiedzi.
- Wpadam w coraz większe tarapaty, bo upominam się o swoje - twierdzi.
Np. kilka tygodni temu poszedł do gminy prosić wójta o wsparcie. Jak mówi, płaci podatki i ma prawo oczekiwać pomocy od urzędniczki. Miał pecha, bo pani wójt nie było, a sekretarka się śpieszyła.

- Zaczęła wypraszać mnie z gabinetu, ponieważ musi zaprowadzić dziecko do szkoły - opowiada. - To, rzecz jasna, zdenerwowałem się i zapytałem co to jest: urząd, czy przedszkole?
Zaczął krzyczeć, dziecko ze strachu schowało się pod biurko, a sekretarka wezwała policję. Funkcjonariusze wyprowadzili Trockiego z urzędu i skierowali wniosek o ukaranie. Odpowie za zakłócanie porządku w miejscu publicznym.
- Czy to normalne, że urzędniczka, zamiast mi pomóc, ściąga policjantów - zastanawia się głośno. - Gdzie my żyjemy?

Napisał skargę do pani wójt i wojewody. Z odpowiedzi, które otrzymał, wynika, że nic się nie stało. Wójt uważa, że to rolnik powinien przeprosić urzędniczkę, bo zachowywał się agresywnie. Także wojewoda nie dopatrzył się nieprawidłowości w tym, że sekretarka przyszła do pracy z dzieckiem.
- Wyjaśnialiśmy tę sprawę. Otrzymaliśmy informację, że była to sytuacja losowa, incydentalna - informuje Joanna Gaweł, rzeczniczka prasowa wojewody. - W takiej sytuacji trudno obecność dziecka uznać za rażące zaniedbanie.

Ręce umywa także augustowski starosta: - To, co do nas należało, zrobiliśmy - zapewnia Jarosław Szlaszyński, wicestarosta. - Reszta to sprawa inwestora.
Decyzja już jest, ale...
Tadeusz Trocki wystosował więc kolejne pismo do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i znowu się denerwuje. Nie może doczekać się odpowiedzi.
- Chciałem spotkać się z urzędnikami i powiedzieć, co o nich myślę - nie ukrywa. - Ale żona mi nie pozwala. Boi się, że znowu mnie zamkną, albo kości pogruchoczą.

Rafał Malinowski, rzecznik białostockiego oddziału GDDKiA mówi, że sprawa Trockiego jest już na dobrej drodze. Drogowcy uzyskali bowiem zgodę na rekultywację terenu.
- Jeżeli Tadeusz Trocki zgodzi się, aby nasza ekipa weszła na jego pole, to ogłaszamy przetarg i jeszcze w tym roku zrobimy porządek na działce - zapowiada rozmówca. - Jeśli nie, jesteśmy bezradni.

Zdaniem rolnika, sprawa nie jest taka oczywista. Podejrzewa, że drogowcy nie mają pieniędzy i dlatego nie rozpoczynają prac. - Ale ja im tego nie daruję - zapowiada. - Po cudze nie sięgam, ale i swojego roztrwaniać nie chcę. Będę walczyć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna