Szanowany lekarz, szef Okręgowej Izby Lekarskiej i kierownik Kliniki Hematologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku w jednej osobie, oskarżony został o złożenie fałszywego oświadczenia. Prof. dr hab. Janusz K., będąc członkiem komisji przetargowej, decydował, która z firm medycznych dostarczy szpitalowi leki. Nie przyznał się, że dla jednej z nich wykonał blisko 100 płatnych badań klinicznych. Zdaniem białostockiej prokuratury złamał prawo. Dlatego do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie.
Sprawę zbadało CBA i NIK
- Za złożenie fałszywego oświadczenia oskarżonemu grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności - poinformował Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Zdaniem śledczych, oskarżony zasiadając w latach 2005-2008 w siedmiu komisjach przetargowych za każdym razem składał błędne oświadczenie, w którym potwierdzał, że nie współpracował z żadnym z oferentów. Okazało się bowiem, że od 2004 roku profesor regularnie wykonywał badania kliniczne na rzecz jednego z warszawskich koncernów farmaceutycznych. Nawet po kilkanaście płatnych badań rocznie - w ciągu swego członkostwa w komisji - prawie 100. To wzbudziło podejrzenie, że oskarżony nie był bezstronny.
Zresztą nie tylko prokuratury. Równoległe, niezależne postępowania prowadziły w tej sprawie również CBA oraz Najwyższa Izba Kontroli i Urząd Kontroli Skarbowej. To ta ostatnia instytucja złożyła zawiadomienie do organów ścigania.
To było zwykłe przeoczenie
Profesor Janusz K. nie przyznaje się jednak do winy. Twierdzi, że jego udział w komisji przetargowej ograniczał się do merytorycznego nadzoru i oceny zakupywanych leków.
- Jestem zaskoczony decyzją prokuratury. Myślałem, że śledztwo zostanie umorzone - powiedział nam w rozmowie. - W oświadczeniu było sformułowanie, że nie pracuję w żadnej z firm uczestniczących w przetargu oraz że nie mam w nich udziałów. Musiałem przeoczyć klauzulę o umowach. Przez wiele lat podpisałem setki oświadczeń. Później podpisywałem je bez czytania.
Jednocześnie Janusz K. zapewnia, że z tego tytułu nie osiągnął żadnej korzyści. Dyrektor szpitala Bogusław Poniatowski z oceną szkodliwości społecznej całej tej sytuacji woli poczekać na decyzję sądu. Podkreśla jednak, że na wynik przetargu wpływa głównie cena oferty, a nie osobiste preferencje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?