Skierowanie po 30 dniach
Teoretycznie wszystko jest jasne. E-skierowanie na szczepienie przeciw COVID-19 otrzymamy automatycznie, jeśli minęło 30 dni od pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Oznacza to, że już w 31 dniu po otrzymaniu pozytywnego wyniku testu możemy przyjąć szczepionkę. Przypomnijmy, że przed 17 maja na skierowanie trzeba było czekać 90 dni.
Okazuje się, że wiele osób woli jednak odłożyć szczepienie w czasie, licząc, że mają odpowiednio wysoki poziom przeciwciał i tym samym są bezpieczni.
- W naszym punkcie powszechnym zaszczepiliśmy już sporo ozdrowieńców - mówi lek. Szymon Bielonko, koordynator białostockiego punktu szczepień przy ul. Broniewskiego. - Niektórzy przychodzili dosłownie 2-3 dni po otrzymaniu skierowania, inni po 2-3 miesiącach. Mówili, że robili testy na przeciwciała, okazało się, że je mają i wobec tego woleli poczekać.
Przeczytaj też:
Lekarze nie są zgodni
Sami lekarze zalecają krótsze lub dłuższe odstępy. W tej kwestii nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż ciągle prowadzone są badania nad efektywnością szczepień u ozdrowieńców.
W swojej praktyce Szymon Bielonko uzależnia termin szczepienia ozdrowieńców od tego, jak przeszli zakażenie. Jak mówi, ci, którzy przechorowali COVID-19 bezobjawowo lub bardzo lekko, powinni szczepić się jak najszybciej. Natomiast osoby, które przeszły zakażenie ciężko, mogą dłużej poczekać z przyjęciem dawki - do 2-3 miesięcy po zakażeniu.
Przeczytaj też:
Podobnego zdania jest prof. Joanna Zajkowska, podlaska konsultant do spraw epidemiologii, która mówi, że w przypadku osób, które przeszły zakażenie ciężko, czas podania I dawki można wydłużyć nawet powyżej 3 miesięcy po przechorowaniu.
- Tak naprawdę to kwestia indywidualna. I zależy nie tylko od przebiegu COVID-19, ale też od dodatkowych obciążeń - zaznacza Bielonko. - Miałem pacjenta, który leżał pod respiratorem, ma dodatkowe schorzenia i na razie zwlekamy ze szczepieniem, czekając aż jego stan poprawi się.
Testy na przeciwciała nie są kryterium szczepień
Prof. Zajkowska zwraca uwagę, że obecnie nie mamy określonych konkretnych poziomów przeciwciał, które byłyby wskazaniem dla szczepienia (lub odłożenia go w czasie).
- Przede wszystkim nie mamy uniwersalnego testu, który szacowałby poziom przeciwciał. Mamy różne testy, które oznaczają przeciwciała w różnych jednostkach i są wykonywane różnymi metodami. Poza tym nasza odporność jest uzależniona nie tylko od przeciwciał. Składa się na nią wiele elementów. Także nie jest to decydujące kryterium.
Przeczytaj też:
Podlaska konsultant do spraw epidemiologii podkreśla też, że niektórzy pacjenci na początku generują bardzo wysokie poziomy przeciwciał, które jednak szybko opadają.
- Może się więc okazać, że takie osoby będą pozornie uspokojone i poczują się bezpiecznie. Ponadto mamy również grupę pacjentów, tzw. non-responders, którzy wcale nie generują przeciwciał po chorobie i takie osoby powinny jak najszybciej zaszczepić się.
Ozdrowieńcy po pierwszej dawce
Problematyczna dla lekarzy pozostaje też spora grupa pacjentów, którzy zachorowali na COVID-19 po pierwszej dawce szczepionki.
- Nie mamy wytycznych, jak podejść do takich przypadków - przyznaje Szymon Bielonko. - I nie jest to tylko nasz problem, ale na świecie również nie ma takich wyraźnych wskazań.
Prof. Zajkowska mówi, że u takich osób warto oznaczyć poziom przeciwciał.
- Warto to zrobić nie po to, aby kogoś zdyskwalifikować, ale aby indywidualnie wyznaczyć termin szczepienia. Jeśli miano przeciwciał jest bardzo wysokie, można poczekać ze szczepieniem do 2-3 miesięcy.
Podlaska konsultant do spraw epidemiologii podkreśla też, że ozdrowieńcy absolutnie nie powinni rezygnować z drugiej dawki.
Te produkty powodują cukrzycę u Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?