Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefie! Oddaj nam pieniądze

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Ełk: Nie płaci nam już dwa miesiące! 10 tysięcy kilometrów przejechałem za kierownicą, za darmo. On jest mi winien 6 tysięcy złotych - mówi pan Artur, kierowca tira z firmy Polbet z Ełku. A właściciel zniknął, nikt nie wie, gdzie jest Karol Plesiewicz i kiedy wróci, żeby uregulować długi.

Bunt w bazie transportowej Polbetu podjęło wczoraj 35 kierowców ciężarówek. Grupa rozeźlonych pracowników miała spotkać się z szefem firmy.

- Płacił nam w ratach, ale płacił. Od nowego roku to my utrzymujemy jego zakład. Nawet paliwo musimy kupować za granicą na własny koszt, bo firmowe karty płatnicze banki zablokowały - mówi pan Artur.
- W lutym trzy tygodnie byłem w trasie. Tu nie płaci się za niewykorzystane wolne dni. I wypłaty - 4,6 tys. zł też nie ma. Szef powtarzał tylko od dłuższego czasu, że nie ma pieniędzy, a my mamy czekać i jeździć po Europie - dodaje kolega pana Artura.

Kierowcy czekają na Karola Plesiewicza od ubiegłego tygodnia. Nie wyjadą ciężarówkami, zanim właściciel nie ureguluje długów.

- Tu już wszystkie telefony są zablokowane, bo firma nie płaci rachunków. Zakład porozumiewa się z nami na prywatne komórki, a rachunki za roaming spadają na nas - wyłuszczają kolejne pretensje.
Zbiórkę kierowców przerwał komunikat jednego z nich, że właściciela firmy nie ma w zakładzie i nie wiadomo kiedy może się w nim pojawić.

Karol Plesiewicz opiera Polbet na trzech filarach. Jest to duża betoniarnia, transport oraz gastronomia. Ma wspólników, ale oni też stracili kontakt z głównym szefem.

- Ponoć wyjechał za granicę w interesach. Miał być w środę, ale teraz nie wiadomo kiedy się pojawi. Nie komunikuje się z nikim. Jego telefony są nieaktywne za nieopłacone rachunki - mówi zdenerwowana menedżer z restauracji Plesiewicza.

Kierowcy nie szukali jeszcze pomocy na policji, nie kontaktowali się z inspekcją pracy. - Im wcześniej zgłoszą swoje problemy, tym większa będzie szansa na odzyskanie pieniędzy. Jeśli firma ogłosi upadłość, można już czekać w nieskończoność. Będą jeszcze inni wierzyciele - radzi Jacek Żerański z Okręgowej Inspekcji Pracy w Olsztynie.

W Polbecie pracuje ponad 100 osób. Niektórzy boleśnie odczuwają długi Plesiewicza. - Trzy lata pracowałem, było nieźle. Teraz nie mam za co rat do banku wpłacić, bo kredyt wziąłem na budowę domu - rozkłada bezradnie ręce jeden z kierowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna