I jak tu nie wierzyć, że koty mają siedem żyć? - śmieje się Agata Kilon, prezes Fundacji Kotkowo. - Kotka, z której ktoś zrobił sobie tarczę strzelniczą długo dochodziła do siebie. Walczyła z anemią. Ale tydzień temu dr Agnieszka z lecznicy Zwierzak zdecydowała się operować. Zabieg wyjęcia śrucin z jamy brzusznej, łapki i oczodołu trwał ponad cztery godziny - opowiada Kilon.
Przypomnijmy, że w sierpniu b. r. anonimowy przechodzień zlitował się nad umierającą kotką i zaniósł ją do lecznicy. Była w okropnym stanie i bardzo cierpiała. Ale mimo tragicznego stanu zwierzęcia weterynarz nie zdecydował się na uśpienie.
Zwierzę z lecznicy trafiło pod opiekę Kotkowa w Białymstoku. Pracownicy organizacji utworzyli zbiórkę w internecie, by pokryć koszty leczenia. RTG pokazało, że kotka ma w ciele śruty. Chirurg potwierdził, że musi przejść operację ich usunięcia.
Za sprawą fundacji zdjęcia chorego zwierzaka obiegły internet. A informacja o zbiórce na leczenie dotarła do pani Anny Ciwiś, dawnej właścicielki kotki. Można sobie tylko wyobrażać jak bardzo była zaskoczona! Zwierzę zgubiła dawno temu na stacji PKP w Szepietowie. Wraz z mężem przewozili kotkę w transporterze, którego przez przypadek dokładnie nie zamknęli. Przejeżdżające w pobliżu samochody i peronowy hałas spłoszyły zwierzę. Przestraszona Toffi pognała przed siebie i zniknęła na sześć lat.
Dziś po wielu przygodach dochodzi do zdrowia w swoim dawnym domu.
Nie wiadomo kto strzelał do kotki. Ale jej właściciele zapowiadają, że będą szukać sprawcy. Śruty mają służyć za dowód w sprawie.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?