Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciolatek idzie do szkoły

Dorota Naumczyk
Czy w przyszłym roku do szkolnych ław trafią już 6-latki?
Czy w przyszłym roku do szkolnych ław trafią już 6-latki? Fot. Archiwum
Region, Białystok. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle - kwituje Joanna Czarnowska, mama 5-letniej Natalii. Od roku słyszy o tym, że jej pociecha we wrześniu 2009 zasiądzie w szkolnej ławce jako eksperymentalny rocznik sześciolatków-pierwszoklasistów. Na bieżąco śledzi więc wszystkie doniesienia: ministerialne, telewizyjne, prasowe. I im więcej wie na ten temat, tym większy ma w głowie mętlik.

- I choć do tej pory to już prawie byłam gotowa dać się przekonać konieczności obniżenia wieku szkolnego, bo to i do Unii Europejskiej trzeba równać, no i dać szansę dzieciom ze wsi na wyrównanie startu edukacyjnego, to teraz już załamałam ręce - mama Natalii jest zrezygnowana. - No bo jeżeli szkoła ma być w przedszkolu, to coś nie tak...

W szkołach potrzebne małe umywalki
Pierwsze klasy z sześciolatkami w roli uczniów mogą być tworzone zarówno w szkołach, jak i w przedszkolach - ogłosiło kilka dni temu Ministerstwo Edukacji Narodowej. Ten pomysł to efekt skarg i narzekań wielu nauczycieli oraz rodziców na wyposażenie szkół - niedostosowane do wzrostu sześcioletnich dzieci.

- Wprowadzenie do klas I sześciolatków, a do "zerówek" pięciolatków to rzeczywiście problem - przyznaje Iwona Smykowska, wicedyrektor SP nr 4 w Suwałkach. - To wymaga ogromnych nakładów finansowych, bo przecież trzeba do wzrostu maluszków przystosować sanitariaty, umywalki w łazienkach oraz stoliki i krzesełka w salach. Nie mówiąc już o tym, że nie wszystkie szkoły mają pomieszczenia na przyjęcie dodatkowego rocznika dzieci.

Niektórzy nauczyciele proponują, żeby 6-latki z I klas uczyły się w tych salach, z których teraz korzystają maluchy z zerówek. Ale w wielu szkołach nie ma takich możliwości. Ot, chociażby w SP 4 w Suwałkach jest tylko jedna sala dla zerówek, a korzystają z niej dwa oddziały.

- No i ja nie wiem, czy udałoby się nam zmieścić w szkole jeszcze jedną klasę - przyznaje Grażyna Pormańczuk, dyrektor SP nr 6 w Białymstoku. - Już teraz dzieci z klas I-III uczą się u nas w systemie dwuzmianowym, np. jedna klasa od godz. 8 do godz. 13, a druga od godz. 13 do godz. 16.

- Może więc ze względu na nieprzystosowanie szkół do edukacji dzieci 6-letnich warto rozważyć ten ministerialny pomysł, by małych pierwszoklasistów zostawić w przedszkolach? - zastanawia się wicedyrektor Smykowska z Suwałk.

Jak w przedszkolu zadzwoni dzwonek?
Na tę wieść dyrektorzy przedszkoli w dużych miastach łapią się za głowę:

- A gdzie u nas pomieścić jeszcze pierwsze klasy?! - zastanawia się Irena Iwaniuk, wicedyrektor Przedszkola Samorządowego nr 64 w Białymstoku. - Przecież my sami musieliśmy w tym roku oddać naszych przedszkolaków do sal w SP nr 50, bo jest tylu chętnych, że w naszych murach się nie mieścimy! Dla mnie ten ministerialny pomysł brzmi co najmniej dziwnie, wręcz niewiarygodnie.

Białostockie przedszkola pękają w szwach. W tym roku kilkaset dzieci nie dostało się do grup 3-latków podczas pierwszej rekrutacji do miejskich przedszkoli, więc samorząd zdecydował o uruchomieniu dodatkowych oddziałów przedszkolnych w budynkach szkół podstawowych.

- I teraz jak jest jakaś akademia czy inna przedszkolna uroczystość to te maluchy muszą do nas wędrować ze szkolnego budynku - wyjaśnia dyr. Iwaniuk. - No i teraz my mielibyśmy znaleźć jakimś cudem miejsce, żeby u nas zmieścić uczniów klas I? Jak to zorganizować? A jak im zapewnić szkolne dzwonki?

Również Maria Mikołajewska, dyrektor przedszkola nr 2 w Łomży, z powątpiewaniem podchodzi do pomysłu tworzenia I klas w przedszkolach.

- Ależ to będzie zamieszanie! - mówi. - Ja nie jestem typem buntownika, ale trudno to wszystko poukładać. Jak I klasa będzie w przedszkolu, to dalej będzie to przedszkole czy już szkoła? A ich dyrektorem będę nadal ja czy może dyrektor z pobliskiej podstawówki? Jak to rodzicom logicznie wytłumaczyć? Coś mi się wydaje, że stowarzyszenie "Ratuj maluchy" zapędziło nasz rząd w kozi róg i teraz nie wiadomo, jak to obniżanie wieku szkolnego zorganizować...

Zdaniem dyrektor Mikołajewskiej, nauczanie sześciolatków w I klasach powinno odbywać się w budynkach szkół. Ale wcześniej szkoły powinny zostać do tego dostosowane:

- Muszą być dwie świetlice, bo nie wyobrażam sobie, żeby w jednej bawiły się 6-latki razem z 12-latkami - wylicza dyr. Mikołajewska. - Oddzielna świetlica to już dwa dodatkowe etaty. Do tego kolejny: dla oddzielnej woźnej dla maluchów. No i tym mniejszym dzieciom to trzeba by przygotowywać więcej niż jeden posiłek, a nie wiem, jak sobie z tym poradzi szkolna kuchnia... Szkoły nie są przygotowane na przyjęcie do I klas sześcioletnich dzieci. Trzeba dać im jeszcze na to dwa-trzy lata.

Liczby mówią: teraz!
Tymczasem jeżeli weźmiemy do ręki kalkulator, to liczby przekonują, że jeżeli wprowadzać sześcioletnie dzieci do I klas, to właśnie teraz. Po pierwsze dlatego, że przyszłoroczne 6-latki to szczyt niżu demograficznego, a potem z roku na rok liczba dzieci w tym wieku będzie się zwiększać (za 5 lat 6-latków będzie o 100 tys. więcej!). A jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że w jednym roku do klas I mają trafić i dzieci 6-letnie, i 7-latki, to nie jest bez znaczenia, aby to były najmniej liczne roczniki.

Po drugie zaś, niewysłanie w przyszłym roku do szkół dzieci 6-letnich może spowodować nie lada katastrofę. Oczywiście finansową. Za niespełna 20 lat bowiem będzie odchodził na emeryturę wyż demograficzny, a na rynek pracy akurat wejdzie szczyt niżu demograficznego. Czy nasz system emerytalny to wytrzyma?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna