Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła, to nie fabryka gwoździ, która musi przynosić korzyści finansowe

(hel)
Kolejną próbę przekonania radnych do przekształcenie szkół chciała podjąć wczoraj burmistrz Małgorzata Cieśluk. Nie udało się, ponieważ przewodniczący nie zwołał posiedzenia.

- Nie było sensu, gdyż od ostatniej sesji nie wydarzyło się nic, co zmieniłoby pogląd radnych na tę sprawę - tłumaczy Jerzy Krysztopik, szef lipskiego samorządu. - A zwoływanie posiedzeń po to, aby wypłacać diety byłoby zwyczajnym nieporozumieniem.

Jak informowaliśmy, burmistrz chciała przekształcić dwie "podstawówki" - w Bartnikach i Rygałówce. Miały tam pozostać tylko klasy tzw. zerówkowe oraz nauczania początkowego. Starsi uczniowie natomiast byliby dowożeni do szkoły w Lipsku. Cieśluk decyzję tłumaczyła tym, że do utrzymania placówek trzeba zbyt dużo dokładać.

- A ja mam obowiązek dbać o finanse gminy - mówiła burmistrz.
Na takie rozwiązanie nie zgodzili się rodzice, a także radni.

- Szkoła, to nie fabryka gwoździ, która musi przynosić korzyści finansowe - mówił kilkanaście dni temu Krysztopik. - Edukacja musi kosztować.

Pogląd ten podzieliła większość rajców i wniosek o przekształcenie został odrzucony. Tymczasem w końcu minionego tygodnia burmistrz Cieśluk zwróciła się do przewodniczącego rady z prośbą o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenie i ponowne rozpatrzenie projektów "szkolnych" uchwał. Sesja miała odbyć się wczoraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna