Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital przyjazny dziecku

Urszula Ludwiczak [email protected]
U nas każda  kobieta może liczyć na indywidualną opiekę - mówi Raisa Wesołowska
U nas każda kobieta może liczyć na indywidualną opiekę - mówi Raisa Wesołowska B. Maleszewska
Kiedy Renata Waszczuk przyjechała dwa lata temu do pracy na oddział położniczy szpitala w Hajnówce, nie odniosła dobrego wrażenia. Do tej pory pracowała w Kamieniu Pomorskim, gdzie obowiązywały wysokie standardy. W Hajnówce te warunki najlepsze nie były.

Dzisiaj oddział położniczo-ginekologiczny w Hajnówce jest jednym z najbardziej uhonorowanych przez wdzięczne pacjentki oddziałem w województwie. Na porody przyjeżdżają tu kobiety nie tylko z Podlasia, ale i dalszych rejonów Polski. Wtedy szukają rodziny i znajomych w Hajnówce, aby pomieszkać tu przez jakiś czas przed porodem i nie mieć problemów z dojazdem na oddział w odpowiednim czasie.
750 km od domu
Renata Waszczuk, lekarka ginekolog-położnik, przez dziesięć lat pracowała na drugim końcu Polski - na oddziale położniczo-ginekologicznym szpitala w Kamieniu Pomorskim.
- Tamtejszy oddział miał tytuł Przyjaznego Dziecku od 1997 roku. Brałam udział we wszelkich przygotowaniach placówki do przejścia na wyższe standardy - opowiada lekarka. - I do takiej pracy byłam przyzwyczajona.
Jednak w 2005 roku szpital zaczął mieć problemy finansowe, szykowała się redukcja personelu. Pani Renata zaczęła szukać ogłoszeń o pracy. Znalazła kilka ofert, w całej Polsce. Wśród nich ofertę ze szpitala w Hajnówce.
- Hajnówka była najdalej od mojego ówczesnego miejsca zamieszkania, w zupełnie innym regionie kraju - opowiada. - Dyrektor szpitala był jednak w rozmowie telefonicznej najbardziej przekonujący. Oferował dobre warunki pracy, mieszkanie. Zdecydowałam się przejechać te 750 km i zostać. W Hajnówce nie znałam nikogo, nie miałam żadnej rodziny. To był taki skok na głęboką wodę.
Gdy Renata Waszczuk weszła pierwszy raz na hajnowską porodówkę, wrażenie odniosła nie najlepsze.
- Były to jednak inne standardy od tych, do jakich byłam przyzwyczajona - ocenia. - Ale cały pracujący tu personel był bardzo fachowy i życzliwy. Dlatego zdecydowałam, że od razu rozpoczniemy zmiany przygotowujące oddział do bycia przyjaznym matce i dziecku pod względem lokalowym i organizacyjnym.
Poród bez światła
W Hajnówce pacjentki rodziły dotąd w kilkuosobowej sali, bez odpowiednich warunków zapewniających prywatność. Ale pierwsze kroki, które miały uczynić poród bardziej przyjaznym matce i dziecku były już czynione. Od dłuższego czasu na oddziale była np. wanna przystosowana do odbierania porodów w wodzie, choć nikt z niej nie korzystał.
- Rozpoczęłam zmiany organizacyjne i remontowe, przy dużej pomocy dyrektora - mówi doktor Waszczuk. - W efekcie mamy teraz na oddziale standardy jedne z najlepszych w Polsce, a na pewno lepsze, niż w Kamieniu Pomorskim...
I rzeczywiście. Hajnowski oddział oferuje obecnie pacjentkom pojedyncze, komfortowe sale porodowe, gdzie można rodzić z osobą towarzyszącą i w dowolnej pozycji. Nie ma lewatywy ani golenia, chyba, że ktoś sobie życzy. O tym, jaką przyjąć podczas porodu pozycję nie decyduje personel, ale rodząca.
- Może to być poród na łóżku, w wannie, na krzesełku - mówi Raisa Wesołowska, zastępca ordynatora oddziału położniczego. - Nasze łóżka porodowe są tak zaprojektowane, że w każdej chwili rodząca może łatwo zmienić swoją pozycję na najwygodniejszą.
W sali porodowej są też wszelkie przydatne w trakcie porodu przyrządy: drabinki, worki sako, piłki.
- Zachęcamy panie, aby w pierwszym okresie chodziły albo ruszały się, dobrze robi też immersja wodna - mówi Wesołowska. - Nie zalecamy tego, co do niedawna pokutowało na porodówkach, czyli leżenia przez cały czas i czekania na poród.
Co ciągle rzadko spotykane w polskich szpitalach, w Hajnówce dziecko przychodzi na świat w ciszy i ciemności. Podczas porodu nie świecą się lampy. Nowo narodzone dziecko nie napotyka od razu po narodzeniu na hałas, ostre światło. To łagodzi przejście ze świata w brzuchu mamy do zewnętrznego. Maluch od razu po narodzinach (oczywiście, gdy jest to poród fizjologiczny i nie ma powikłań), kładziony jest na brzuch mamy.
- Mama z dzieckiem zostają na sali porodowej przez ok. dwie godziny, do czasu urodzenia łożyska - mówi położna Halina Szerszunowicz. - To pozycja ciało do ciała, dziecko jest ubrane tylko w specjalny kapturek, dotyka swoim ciałkiem do brzucha czy piersi mamy. Nie ma problemu, aby w tym czasie w sali były osoby towarzyszące. Dziecko jest ważone i mierzone dopiero po tych dwóch godzinach. Dopiero wtedy odpowiadamy na pytania, ile ma wzrostu i kilogramów, co czasem spotyka się ze zdziwieniem. Ale my wcale nie musimy posiadać tej wiedzy w parę minut po urodzeniu dziecka, możemy poczekać. A mama ma czas na poprzytulanie do dziecka.
Gdy dziecko rodzi się przez cesarskie cięcie, zaraz po zabiegu kładzione jest do specjalnego łóżeczka i przysuwane do łóżka mamy. Ta może bez problemu dotknąć maluszka.
Joanna Bołtruczuk z Narwi urodziła w Hajnówce synka Michała. Chłopczyk ważył 4,5 kg, urodził się przez cesarskie cięcie.
- Miałam znieczulenie podpajęczynówkowe, wszystko widziałam i słyszałam - opowiada świeżo upieczona mama. - Od razu po urodzeniu zobaczyłam Michałka, mogłam go dotknąć. Jest ze mną cały czas.
Komfort po porodzie
Pacjentki po porodzie leżą w dwuosobowych salach, każda ma telewizor, telefon, łazienkę. Sale są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. W każdej są podnóżki, poduszki do karmienia, a przede wszystkim łóżeczka dla dzieci. Bo zdrowe maluchy przebywają z mamą cały czas. Nie są pozawijane w beciki, ale ubrane w kolorowe, domowe ubranka.
- Szanujemy intymność naszych pacjentek - mówi Halina Szerszunowicz. - Przed wejściem do sali pukamy do drzwi, sprawdzamy, czy nie przeszkadzamy w tym momencie.
Ale zmiana standardu pobytu to nie było wszystko, aby zdobyć tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku.
- Musiałyśmy zmienić też mentalność personelu, chodzi o to, aby każda pacjentka była traktowana indywidualnie, czuła się na oddziale najważniejszą osobą - mówi dr Waszczuk. - Personelu mamy sporo, więc jest to do wykonania. Zazwyczaj mamy jeden poród dziennie, każda rodząca może więc mieć do dyspozycji swoją położną, pielęgniarkę i lekarza.
Personel oddziału przechodził najrozmaitsze szkolenia, m.in. kursy psychoterapii, nauki porodów alternatywnych, upowszechniania karmienia piersią. W szpitalu obowiązuje zakaz reklamowania preparatów mlekozastępczych, używania smoczków i butelek. Przy oddziale działa całodobowa poradnia laktacyjna. Jest grupa wsparcia matek karmiących piersią, do których można w każdej chwili zadzwonić.
Położne i lekarze z oddziału przyznają, że kobiety, które przychodzą do porodu, znają swoje prawa i domagają się ich.
- Teraz rzadko która kobieta rodzi sama. Nawet jak to pani, która jest w średnim wieku i ma za sobą np. dwa porody w innych czasach. Niedawno była u nas pani po 40-tce, która dwoje dzieci urodziła dawno temu, teraz rodziła trzecie. Z mężem, blisko 60-letnim panem - opowiadają.
Szpital Przyjazny Dziecku
Fama o hajnowskiej porodówce idzie w świat. Coraz chętniej przyjeżdżają tu rodzić kobiety z odległych stron. Już nie tylko z Białegostoku, ale np. Augustowa. A niedawno rodziła tu pani z Warszawy. Specjalnie przyjechała w te okolice na tydzień przed porodem, zatrzymała się u rodziny.
W grudniu ub. roku oddział zajął trzecie miejsce w krajowej klasyfikacji szpitali w akcji "Rodzić po ludzku". A kilkanaście dni temu spełniło się marzenie dr Waszczuk. Oddział ginekologiczno-położniczy hajnowskiego szpitala jako trzeci w historii w województwie podlaskim (po Sokółce i Łomży) i 61 szpital w Polsce, uhonorowany został tytułem Szpitala Przyjaznego Dziecku.
- Sama procedura trwała rok, w tym czasie przyjeżdżały do nas kilkakrotnie komisje z Komitetu Upowszechniania Karmienia Piersią - mówi Grzegorz Tomaszuk, dyrektor szpitala. - Sprawdzały naszą pracę, odwiedzały też pacjentki. To, że zdobyliśmy uznanie komisji certyfikacyjnej, oznacza, że pacjentki oceniają nas dobrze i mają o naszym oddziale dobre zdanie.
- Certyfikat jest przyznawany na pięć lat, ale na pewno nie spoczniemy na laurach, będziemy się starać, aby reocena oddziału była równie pozytywna - mówi Renata Waszczuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna