To sześć miesięcy więzienia w zawszeniu na dwa lata i zwrot około 16 tys. zł kosztów sądowych. Sąd nie orzekł wobec R.B. zakazu wykonywania zawodu, więc zapewne lekarz pracy nie straci. Nadal zresztą pracuje na oddziale urologicznym szpitala wojewódzkiego w Białymstoku.
Urolog skazany został za nieumyślne narażenie pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jako lekarz prowadzący dopuścił się szeregu błędów i zaniechań w procesie leczenia kobiety z sepsą. 62-latka zmarła.
Sprawa przeszła przez dwie instancje, gdyż od pierwszego orzeczenia (również skazującego) odwołała się obrona. Wnioskowała głównie o uniewinnienie. Bezskutecznie.
Zobacz też Sekundy nieuwagi i łzy całej rodziny. Na dwulatka najechało auto
- W ocenie sądu, R.B. nie zachował staranności. Świadczą o tym także jego wyjaśnienia, cytuję: „Gdyby wszyscy lekarze zachowali się tak, jak trzeba, pacjentka mogłaby żyć” - mówił sędzia Wiesław Oksiuta z Sądu Okręgowego w Białymstoku. Wyrok w głównej mierze utrzymał w mocy. Dokonał jedynie drobnej korekty, która na wysokość kary nie miały wpływu. Zmienił np. podstawę prawną zawieszenia kary. W efekcie lekarz nie musi informować kuratora o przebiegu okresu próby.
Sąd wielokrotnie przywoływał wnioski z opinii biegłych z Wrocławia, które były dla R.B. niekorzystne. Adwokat bronił lekarza, mówiąc, iż było to leczenie zespołowe. Poza tym, na 32 dni hospitalizacji 62-latki (z przerwami lipiec - wrzesień 2013 r.), przez 13 oskarżonego nie było na oddziale, gdyż miał dzień wolny lub pracował w poradni.
- Do lekarza opiekującego się należy wykonywanie, dopilnowanie wszystkich czynności, związanych z pacjentem - ripostował sędzia Oksiuta.
Sąd wyliczył, iż większość wpisów w historii choroby 62-latki dokonał właśnie B. Przyznał rację tylko co do jego nieobecności 21 lipca 2013 r., gdy kobieta trafiła na oddział (dlatego ten dzień wyeliminowano z zarzutu). Zabieg leczenia wodonercza pacjentka przeszła dzień później, a - wedle biegłych - nie powinna bez wykonania wcześniej badania bakteriologicznego moczu. Miała infekcję, która po operacji nasiliła się. Została jednak wypisana do domu. Z rany się sączyło. 62-latka znów trafiła do szpitala. Mimo szeregu objawów, wskazujących na rozwój ropni, chorej lewej nerki nie usunięto od razu, a podczas sondowania prawej zakażono cały organizm. 10 października 2013 r. kobieta zmarła.
Zobacz też Codziennie nowe wydanie plus.wspolczesna.pl
- czytasz codzienne treści z gazety w internecie
- oglądasz dodatkowe zdjęcia i filmy
- korzystasz z serwisu bez agresywnych reklam
- masz dodatkowy dostęp do
- czytasz e-wydanie gazety w formacie PDF
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?