Na przykład za rzucanie puszkami z karbidem, które strzelały pod nogami przechodniów.
- Kiedy miałem kilka lat było to bardzo modne - opowiada. - Ale też niebezpieczne, bo zdarzało się, że puszka kogoś uderzyła.
Zbigniew Wisiecki pochodzi z Jeleniej Góry. Wraz z siostrą wychowywał się na gospodarstwie rolnym prowadzonym przez rodziców. Miał wielu kolegów, z którymi szperał w poniemieckich ruinach. Szczególnie upodobali sobie starą, opuszczoną restauracje położoną na karkonoskich skałach. W okolicy było mnóstwo tajemniczych przejść i tuneli, co uruchamiało wyobraźnię chłopców. Namiętnie szukali oni pozostałości z czasów wojny.
- Często znajdowaliśmy naboje, a raz nawet stary karabin - wylicza. - Oczywiście próbowaliśmy go uruchomić. Rodzice jednak zorientowali się, że coś kombinujemy i zabrali nam broń.
W dzieciństwie marzył, żeby zostać lotnikiem. Odwiedzał często aeroklub w pobliskim Jeżowie Sudeckim, gdzie w latach międzywojennych mieściła się główna baza szkoleniowa lotników. Marzenia o lataniu nie zdołał jednak spełnić, choć niewiele do tego brakowało. Pomysł wybili mu z głowy rodzice po tym, jak zdarzył się tragiczny wypadek.
- Ale ta dziedzina nadal mnie pasjonuje - mówi dyrektor Wisiecki. - Może w tym roku uda mi się wreszcie polatać balonem.
Z dziecięcych lat został mu jeszcze apetyt na rosół. Tę zupę mógłby jeść codziennie. Jest to zresztą jedyna potrawa, którą potrafi ugotować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?