Szybkie pociągi nie dla nas

Tyle jedzie pociąg z Białegostoku do Suwałk. Ma do pokonania raptem 140 kilometrów. Według standardów europejskich, taka podróż powinna trwać maksymalnie nieco ponad godzinę.

O to, czy rząd przewiduje modernizację trasy kolejowej z Białegostoku do Suwałk zapytał niedawno poseł Eugeniusz Czykwin. Wiceminister transportu Tadeusz Jarmuziewicz odpowiedział, że żadnych inwestycji na tej trasie w bliższej i dalszej perspektywie się nie przewiduje. Możliwe są jedynie remonty - takie, by zachować obecny stan.

Wszystkie "kolejowe" pieniądze, które państwo być może przeznaczy na nasz region, będą związane z budową międzynarodowej trasy Rail Baltica. W tym przypadku też jednak wiceminister nie przekazał dobrych informacji. Bo wynika z nich, że do 2020 r. powstanie jedynie odcinek z Warszawy do Białegostoku. Reszta, czyli budowa trasy Białystok - Ełk - Suwałki stoi pod wielkim znakiem zapytania.

Najprawdopodobniej więc jeszcze przez wiele lat wszyscy jadący z centrum kraju na jego północno-wschodnie krańce będą skazani na obecnie istniejące połączenia. Zdaniem przedstawicieli branży kolejowej, którzy wolą pozostać anonimowi, skrócenie czasu podróży z Białegostoku do Suwałk nie wymagałoby aż tak wielkich nakładów. Na początku wystarczyłoby na powrót uruchomić tory w mniejszych miejscowościach, jak np. Szczepki, gdzie wcześniej pociągi mogły się mijać, a obecnie nie mogą.

Potem przydałaby się modernizacja torów w niektórych miejscach oraz przeprowadzenie trakcji elektrycznej z Sokółki do Suwałk. - W skali planowanych inwestycji kolejowych w centralnej Polsce, to wcale nie są duże nakłady - twierdzą nasi informatorzy.

Jednak zdaniem posła PO Roberta Tyszkiewicza, sprawę modernizacji tej linii powinniśmy sobie darować. - Najważniejsza dla regionu jest budowa trasy Rail Baltica - mówi poseł. - A tutaj istnieje duża szansa, że cała inwestycja zostanie jednak zrealizowana do 2020 roku.