Pracownicy urzędów pracy wkrótce sami mogą mieć kłopoty z zatrudnieniem. Rząd przeznaczy bowiem w przyszłym roku mniej pieniędzy dla "pośredniaków" na aktywne formy walki z bezrobociem. A z tym wiąże się zmniejszenie środków na wynagrodzenia pracowników PUP-ów. W efekcie nie tylko powiększą oni rzeszę bezrobotnych, ale też pogorszy się jakość obsługi w urzędach.
Zabraknie kasy na wypłaty
Już wiadomo, że siemiatycki PUP od stycznia 2012 r. będzie musiał pożegnać się z częścią zatrudnionych. Inne nie będą przedłużać umów na czas określony.
- Na 30 zatrudnionych, 6 może stracić pracę. W pierwszej kolejności będą to osoby z najkrótszym stażem - mówi Robert Derewońko, zastępca dyrektora PUP w Siemiatyczach.
W 2011 r. urząd otrzymał 320 tys. zł dotacji do wynagrodzeń, w przyszłym będzie to... 140 tys. zł.
Ze zwolnieniami liczą się też w innych urzędach pracy w regionie. Na przykład w Grajewie na wynagrodzenia dla obecnego, 34-osobowego stanu zatrudnienia, zabraknie blisko 400 tys. zł.
- Dzięki racjonalnemu gospodarowaniu pieniędzmi nie planujemy w przyszłym roku zwolnień - zapewnia z kolei Iwona Rojcewicz , dyrektor PUP w Białymstoku. - Oszczędzaliśmy na energii, materiałach biurowych, delegacjach. W 2011 r. nie przyznaliśmy też żadnych podwyżek.
Dotacje zależą od budżetów
Urzędy są częściowo finansowane przez starostwa, którym podlegają. W części powiatów ostateczna wysokość dotacji do wynagrodzeń nie jest jeszcze znana, gdyż trwa ustalanie budżetów na 2012 r.
- Posiedzenie zarządu powiatu odbędzie się we wtorek - poinformowała Marianna Borodziuk, skarbnik białostockiego starostwa. - W ciągu 7 dni od 15 listopada powinien zostać ogłoszony projekt budżetu.
Większość dyrektorów PUP-ów z niepokojem czeka na rozwój sytuacji. Wedle pierwszych przymiarek w 2012 r. otrzymają na pensje pracowników dotacje o 30-40 proc. mniejsze niż w tym roku. Kwota ta stanowi bowiem 7 proc. środków, jakie w 2011 r. urzędy pracy otrzymały na aktywną pomoc bezrobotnym. A w niektórych przypadkach było to nawet 2/3 mniej niż w roku poprzednim.
Mniej ludzi to dłuższe kolejki
- Mam nadzieję, że nie będzie konieczności zwolnień - mówi Mirosław Biernacki, dyrektor PUP w Sokółce. - Jeśli jednak do tego dojdzie, na pewno odbije się to na sprawności funkcjonowania naszego urzędu.
Liczba zarejestrowanych w tym i innych podlaskich urzędach pracy rośnie od kilku miesięcy i we wrześniu wynosiła ponad 62 tys. osób. Jak pokazują statystyki z poprzednich lat, tendencja wzrostowa utrzyma się przynajmniej do lutego. Mniejsza liczba pośredników pracy oznacza, że bezrobotni stać będą w dłuższych kolejkach, a czas oczekiwania na np. zaświadczenia - wydłuży się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?