Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szymany. Wydobyli z lisiej nory siedmioro szczeniąt

Urszula Ludwiczak
- Ratunek przyszedł w ostatnim momencie, bo suka była już bardzo wycieńczona - mówi Blusiewicz.
- Ratunek przyszedł w ostatnim momencie, bo suka była już bardzo wycieńczona - mówi Blusiewicz. TOZ Grajewo
Człowiek znów dał popis okrucieństwa. Ktoś bez serca wyrzucił do lasu karmiącą sukę z małymi, skazując wszystkie zwierzęta na śmierć. Policja liczy na pomoc ludzi w ustaleniu sprawcy.

Suka z malutkimi szczeniakami została wyrzucona w lesie w Szymanach (pow. grajewski). Psy żyją dzięki wspólnej, kilkugodzinnej akcji ratunkowej inspektorów z grajewskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (TOZ) i strażaków. Policja poszukuje osoby, która wyrzuciła zwierzęta. Grozi jej kara więzienia. Wszystkie psy szukają natomiast kochających opiekunów.

Wychudzoną i wycieńczoną suczkę zauważyła w lesie starsza kobieta, która zbierała grzyby. Powiadomiła grajewski oddział TOZ.

- Od razu pojechaliśmy na miejsce - opowiada Katarzyna Blusiewicz z TOZ. - Suka, według pani, która ją widziała, wyglądała na karmiącą, dlatego szukaliśmy też szczeniaków. Udało się je znaleźć po około dwóch godzinach. Okazało się, że są w lisiej norze.

Uratowane dzięki strażakom

Akcja wydobywania psiaków trwała cztery godziny. Udała się tylko dzięki pomocy strażaków, którzy użyli specjalistycznego sprzętu i kamer. Okazało się, że w jamie było aż siedem szczeniaków!

- Ratunek przyszedł w ostatnim momencie, bo suka była już bardzo wycieńczona - mówi Blusiewicz.

Suka prawdopodobnie została wyrzucona do lasu razem z małymi.

- Gdyby szczeniaki urodziły się w lesie, byłyby dzikie, a one są oswojone - wyjaśnia współzałożycielka grajewskiego TOZ. - Ile czasu psia rodzina spędziła w lesie, nie wiemy. Szczeniaki mają teraz około trzech miesięcy.

Suka przeżyła, bo żywiła się prawdopodobnie mięsem dwóch padłych cielaków. Padlinę też ktoś wyrzucił do lasu. Dzięki ofiarności matki, szczeniaki są w dobrej formie.

- Matka trafiła do schroniska w Sonieczkowie, jej dzieci - do domu tymczasowego - mówi Blusiewicz. - Wszystkie czekają teraz na nowe, kochające domy. Szczeniaki są zdrowe, zaszczepione, zaczipowane. Kilkuletnia suczka powoli dochodzi do siebie w schronisku i też liczy na lepszy los.

Surowe kary za znęcanie się nad zwierzętami to rzadkość

Inspektorzy powiadomili o zdarzeniu policję. Porzucenie psa jest bowiem traktowane jako jedna z form znęcania się nad zwierzętami. To zaś zagrożone jest karą pozbawienia wolności do dwóch lat (do trzech, jeśli znęcanie się następuje ze szczególnym okrucieństwem). Takie kary są jednak orzekane bardzo rzadko.

- Właśnie zapadł wyrok wobec kobiety, która porzuciła 10-miesięczną sukę w lesie w Białaszewie - mówi Blusiewicz. - Dostała roczny zakaz posiadania zwierząt i 600 zł nawiązki na TOZ. Ale grzywnę od razu jej umorzono, bo kobieta nie ma pieniędzy. Zlecono jej prace społeczne. Dobrze, że chociaż została uznana winną.

Niedawno zapadł też wyrok za skatowanie psa w Wojewodzinie. Obrażenia zwierzęcia były na tyle poważne, że - mimo pomocy weterynaryjnej - nie udało się go uratować. Kat dostał wyrok: dwa lata więzienia w zawieszeniu i nawiązka.

- Liczymy, że i teraz znajdzie się ktoś, kto rozpozna psa i powiadomi policję, do kogo należał - mówi Blusiewicz. - Musimy reagować na takie przykłady okrucieństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna