Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze zaginięcie Mirosława Krysiaka. Zostawiła go nawet "Solidarność"

Paweł Chojnowski [email protected]
Czesława Krysiak, żona zaginionego (na zdj. z wnuczką Julią) nie chce tracić nadziei, ale obawia się najgorszego. Mąż miał kłopoty zdrowotne przed zniknięciem.
Czesława Krysiak, żona zaginionego (na zdj. z wnuczką Julią) nie chce tracić nadziei, ale obawia się najgorszego. Mąż miał kłopoty zdrowotne przed zniknięciem.
Zakład pracy go zwolnił, chociaż nie wiadomo, co się z mężczyzną dzieje.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

59-latek wyszedł z domu 20 lipca i do tej pory nie wrócił. Zakład pracy zwolnił go już pod koniec miesiąca.

Przepracował w mleczarni 35 lat, ta praca to całe jego życie. Pół roku zostało mu do emerytury - opowiada Czesława Halina Krysiak, żona zaginionego Mirosława Krysiaka. - A jak go potraktowano? Zawiadomiłam pracodawcę o zaginięciu, a później odebrałam to pismo - pokazuje.

Nie usprawiedliwił się
Rozwiązanie umowy o pracę spółdzielnia "Mlekpol" uzasadnia "ciężkim naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych i dyscypliny pracy tj. nieobecnością nieusprawiedliwioną od dnia 23 lipca". Jak opowiada pani Czesława, nikt z firmy nie zaoferował pomocy w poszukiwaniach, czy wsparcia.

Nawet zakładowa "Solidarność", której członkiem jest pan Mirosław, nie poczuła się do nomen omen solidarności z przeżywającą katusze rodziną.

Ta kompletna bezduszność razi nie tylko Krysiaków.

- Według mnie podstawa prawna zwolnienia jest zła. Zaginięcie nie jest nieobecnością nieusprawiedliwioną - uważa Marek Kmieć, przyjaciel rodziny i prawnik. - Zakład pracy mógłby wypowiedzieć umowę, ale dopiero po miesiącu, zaś pan Krysiak mógłby być przywrócony nawet po pół roku. W obecnej sytuacji jego żona nie może się nawet odwołać do sądu pracy w imieniu męża.
Dlatego postanowił pomóc rodzinie w tej walce o godne potraktowanie wieloletniego pracownika mlecznego giganta.

Pani Czesława pozostała praktycznie bez środków do życia.

- Tylko wnuczka trzyma mnie przy zdrowych zmysłach - zwierza się.

Nadzieja umiera ostatnia
Zaginięcie ojca trójki dzieci i dziadka trojga wnucząt to szok dla całej rodziny, chociaż przesłanki, że dzieje się coś złego pojawiły się już w marcu.

- Mąż cierpiał na depresję, skarżył się, że nie może już wytrzymać w pracy - mówi pani Czesława. - Dwa razy trafił do szpitala. Za drugim razem lekarz stwierdził poprawę i wypisał go. Wyszedł z domu następnego dnia i już nie wrócił. Od razu zgłosiliśmy zaginięcie.

I chociaż rodzina obawia się najgorszego, wciąż trwają poszukiwania. Policja prosi wszystkie osoby, które widziały zaginionego lub mogą pomóc w ustaleniu miejsca jego pobytu o kontakt (tel. 86 278 92 12 lub 997, z komórki - 112).

Mirosław Krysiak ma 164 cm wzrostu, waży ok. 68 kg, jest szczupłej budowy ciała, włosy ma ciemne, proste, krótko ostrzyżone, uszy średnie, przylegające, oczy niebieskie, nos średni, prosty, braki w górnym uzębieniu. W dniu zaginięcia ubrany był w zieloną materiałową kurtkę, zapinaną na zamek, zieloną bluzkę polo z długim rękawem, czarne spodnie z materiału oraz czarne adidasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna