Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajski boks to jego życie. W Malezji chce zostać mistrzem świata (foto)

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Ma 13 lat. Codziennie wstaje o godz. 6, bierze skakankę i skacze. Później jest rozciąganie i podciąganie, a dopiero potem prysznic, śniadanie, szkoła... Wieczorem – znów trening, tym razem pod okiem trenera. Szymon Ostrowski ćwiczy, kiedy tylko może. W sierpniu leci do Malezji na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata Muaythai. I chce je wygrać!
Ma 13 lat. Codziennie wstaje o godz. 6, bierze skakankę i skacze. Później jest rozciąganie i podciąganie, a dopiero potem prysznic, śniadanie, szkoła... Wieczorem – znów trening, tym razem pod okiem trenera. Szymon Ostrowski ćwiczy, kiedy tylko może. W sierpniu leci do Malezji na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata Muaythai. I chce je wygrać! Wojciech Wojtkielewicz
Ma 13 lat. Codziennie wstaje o godz. 6, bierze skakankę i skacze. Później jest rozciąganie i podciąganie, a dopiero potem prysznic, śniadanie, szkoła... Wieczorem – znów trening, tym razem pod okiem trenera. Szymon Ostrowski ćwiczy, kiedy tylko może. W sierpniu leci do Malezji na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata Muaythai. I chce je wygrać!

Tak od razu do Muaythai Szymon Ostrowski wcale nie był przekonany. Najpierw na treningi zaczął chodzić jego tata. I co chwilę wspominał synowi, jaki to fajny sport.

Szymon poszedł więc na jeden trening, drugi... Niby pomyślał: Fajnie! Ale co z tego, kiedy jest tyle innych zajęć.

Tata jednak nie odpuszczał: sam trenował i opowiadał Szymonowi o tych treningach. A chłopak coraz częściej zgadzał się pójść razem z ojcem. Trzy lata temu trenował jeszcze w drużynie z dzieciakami. Dziś jest już za dobry, początkujący to nie jego poziom. Poza tym od rówieśników odstaje fizycznie. Jak na 13-latka (no! prawie 14-latka, bo urodziny już przecież w sierpniu) jest bardzo wysoki, bo ma już 182 cm wzrostu. Poza tym jest niesamowicie wysportowany. Jego ciało to przede wszystkim mięśnie. Bo Muaythai bardzo rozwija fizycznie.

Puchar Europy w Muay Thai. Emilia Krupczak, zawodniczka Husarza Białystok, przywiozła złoto

Szymon już od dawna jest lepszy od ojca, choć ten nadal trenuje. I jest z syna taki dumny! Z jego zaangażowania, sukcesów. I z dyscypliny, jaką sam na siebie nałożył. Bo treningi Muaythai wymagają wyrzeczeń.

– Ale za to później ile jest satysfakcji! Szczególnie po wygranych walkach – uśmiecha się chłopak.

Królowa walk

– Muaythai to tajski boks, nieco podobny do kickboxingu. Ale u nas dochodzą łokcie, kolana, walka w klinczu, w zwarciach, kiedy można przytrzymywać głowę – tłumaczy Michał Kostka, jeden z trenerów Muaythai – obok Marcina Stankiewicza– w białostockim klubie Husarz Białystok.

Trenują tu i dzieci, i dorośli. Choć to amatorski klub, zawodnicy odnoszą sukcesy nie tylko na skalę Polski, ale i całego świata.

– Muaythai to sztuka walki, która wywodzi się z Tajlandii. Powstała w XV wieku, gdy Tajlandia była najeżdżana przez Birmę, a Tajowie nie mieli za bardzo broni. Wykształcili więc sztukę walki wręcz, która przetrwała do dzisiejszych czasów – tłumaczy Kostka.
Jak dodaje, Muaythai to narodowy sport Tajlandii. I opowiada o rytuałach, które towarzyszom zawodom, o tańcu w rytm tajskiej muzyki, który poprzedza każdą walkę, o tradycyjnych strojach. I o tym, że Muaythai daje najwięcej możliwości, jeśli chodzi o sztuki walki. Tu się walczy w pozycji stojącej, ale używa się niemal całego ciała. Niedozwolone są tylko kopnięcia w głowę i w klatkę piersiową.

– Pewnie, że czasem boli – przyznaje Michał Kostka. – To normalne. Ale ważne jest, by nie pokazać tego przeciwnikowi.

Nie da się ukryć, że Muaythai to niebezpieczny sport.

– Tu pracują i łokcie, i kolana, dopuszczalne są kopnięcia. Dlatego wciąż trzeba być uważnym, ostrożnym. I dlatego zawodnicy noszą ochraniacze. I po to jest sędzia na zawodach i trener na treningu, by w odpowiednim momencie przerwać walkę – mówi.

Jest coraz lepszy

To właśnie Michał Kostka jest dziś trenerem Szymona. I to on zobaczył ten charakterystyczny błysk w oczach 11-latka. Już wtedy wiedział, że chłopak połknął bakcyla. – Nie opuszczał żadnego treningu i angażował się na całego – wspomina trener. A Szymon tłumaczy: – Bo to polubiłem.

Przykładał się do treningów i miało to przełożenie na wyniki. – Szybko poszedł do góry – podkreśla trener. – A mi w to graj! Nie będę takich chłopaków zatrzymywał – śmieje się.

Szymon stawał się coraz lepszy i lepszy. Na pierwsze zawody pojechał już po roku – trener zadecydował, że na Mistrzostwa Polski do Krakowa wyśle właśnie jego. Chłopak wrócił z medalem. Złotym!

– To było zaskoczenie. Ale jednocześnie taka radość! – wspomina dziś trener Michała.

Mistrz Polski Muay Thai prosi o wsparcie. Pomóż Szymonowi Ostrowskiemu wystąpić na Mistrzostwach Świata w Malezji

Później był Puchar Polski – i też złoto. I kolejne złoto na Mistrzostwach Polski.

Gdzie Szymon nie pojedzie, zawsze wraca z sukcesami.

– Na początku walczyłem w kategorii do 60 kilogramów Dzieci Starsze. A teraz do 63,5 – mówi Szymon.

To ciężka praca

Szybko przeszedł do grupy bardziej zaawansowanej. Dziś trenuje z dorosłymi.

– Ale trudno jest mu znaleźć sparingpartnera – uśmiecha się Michał Kostka. Bo mało kto dorównuje Szymonowi techniką i wydolnością. Chłopak zresztą ciężko na to pracuje. Wstaje najczęściej już o szóstej rano.

– Och, czasem tak bardzo się nie chce – przyznaje z uśmiechem. Ale wie, że jeśli odpuści sobie poranny rozruch, wieczorem będzie musiał poświęcić na trening znacznie więcej czasu. Codziennie rano więc skacze przez skakankę, później podciąga się na drążku, następnie robi kilka ćwiczeń rozciągających i walczy z cieniem. Potem czas na szybki prysznic i śniadanie.

Choć Szymon nie ma jeszcze ułożonej specjalnej diety, to doskonale wie, co może zjeść, a czego mu nie wolno. Ma być zdrowo i odżywczo. I tak, by mieścił się w swojej kategorii wagowej. Teraz rywalizuje w grupie dzieci do 63,5 kg. Pół kilo więcej – i Szymon wypada z kategorii. Nie może sobie na to pozwolić, bo przecież do walki przygotowuje się od wielu miesięcy.

Po śniadaniu chłopak biegnie do szkoły. Jest uczniem SP 2 w Białymstoku. Po lekcjach – obiad, odrabianie pracy domowej, przygotowywanie się do kolejnego dnia w szkole. Później jeszcze chwila na odpoczynek, spotkania z kolegami... A wieczorem – trening. Trzy razy w tygodniu trenuje z całą grupą, a w pozostałe dni ma indywidualne treningi z Michałem Kostką.

– Zaczynamy zawsze od rozgrzewki, bo trzeba przecież stawy rozruszać. W naszym sporcie korzystamy z każdej kończyny, dlatego rozgrzewka jest tak ważna – opowiada trener.

Później jest tzw. tarcza albo praca na workach, albo zadania w parach. Na koniec – trening siłowy i znów rozciąganie.

– Czasem proporcje poszczególnych elementów się zmieniają. Wszystko zależy od tego, ile czasu zostało do walki – przyznaje trener. Wtedy też trzeba znaleźć zawodnikowi sparingpartnerów. – Z Szymonem tu nie jest łatwo. Dla dzieci jest za dobry, musi mierzyć się z dorosłymi.

Jeśli tylko się uda zebrać pieniądze

Teraz Szymon szykuje się na kolejne zawody. To Młodzieżowe Mistrzostwa Świata Muaythai IFMA 2022 w Kuala Lumpur w Malezji, gdzie zjadą się najlepsi zawodnicy Muaythai z całego świata. To okazja, by Szymon mógł spróbować swoich sił z zawodnikami naprawdę wysokiej klasy i ze świetnymi umiejętnościami.

Mistrzostwa zaczynają się już 9 sierpnia. Chłopak dostał też powołanie do reprezentacji Polski, więc do treningów przykłada się podwójnie. Chce pokazać, że na to powołanie jak najbardziej zasłużył. Za chwilę czeka go zgrupowanie nad morzem, a potem już tylko ostatnie szlify z trenerem, trochę regeneracji i... – Do walki! – uśmiecha się Michał Kostka.

Niestety, kondycja, technika i treningi nie wystarczą. Na wyjazd potrzebne są pieniądze.

– Niestety, moja kategoria wiekowa nie jest finansowana ze środków ministerialnych – mówi Szymon.

Aby wyjazd doszedł do skutku, potrzebnych jest minimum 16 tys. zł. To kwota, która pokryje przelot zawodnika na mistrzostwa, zakwaterowanie w Malezji, wyżywienie, opłaty wizowe. To kwota, której ojciec Szymona nie jest w stanie sam uzbierać. Dlatego trenerzy z Husarza Białystok założyli zbiórkę w internecie. I proszą o wsparcie. By marzenia się spełniły, brakuje już niewiele, bo około 3,5 tys. zł. Ale tak naprawdę przyda się więcej, bo wiadomo – mogą się zdarzyć nieprzewidziane wydatki, Szymon potrzebuje też dodatkowych pieniędzy na testy.

Kto chce pomóc, może na portalu zrzutka.pl znaleźć stronę Szymona Ostrowskiego. Zatytułował ją: Wyjazd na Mistrzostwa Świata Muaythai 2022 w dalekiej Malezji. Zrzutka jest ustawiona na 12 tys. zł, bo część pieniędzy udało się zdobyć wcześniej.

Michał Kostka przyznaje, że klub szukał wsparcia w instytucjach. Z mizernym skutkiem. – Czekamy za to na grant z Urzędu Marszałkowskiego – mówi.

Szymon leci sam, bo wyjazd trenera to kolejne dodatkowe pieniądze, które trzeba byłoby uzbierać. – Będzie pod opieką trenerów kadry. Zna ich z zawodów, w których uczestniczył, ze zgrupowań, na które jeździł, bo przecież jest jednym z czołowych polskich zawodników. Poza tym, ma kolegów wśród zawodników. Poradzi sobie – nie ma wątpliwości trener.

A Szymon? Już nie może doczekać się wyjazdu.

– Pojadę, żeby wygrać. Zawsze się przecież walczy, żeby wygrać – uśmiecha się.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tajski boks to jego życie. W Malezji chce zostać mistrzem świata (foto) - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna