Tak kradną w szpitalach. Bezczelni złodzieje nie cofną się niemal przed niczym [ZDJĘCIA]
Ukradła… podpis pani ordynator
Tak było w 2004 roku. Dzięki takiemu oszustwu chora uzyskała stopień niepełnoprawności i płynące z tego profity. Oszustwo odkryła po dwóch latach sama zainteresowana – ówczesna ordynator I oddziału Neurologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. Trafiła do niej pacjentka z Hajnówki. Skarżyła się na bóle zwyrodnieniowe kręgosłupa. Ordynator przejrzała jej dokumenty. Najpierw zobaczyła na pieczątce swoje nazwisko. Pomyślała: to jakiś inny lekarz, który tak samo się nazywa. Bardziej się zdziwiła, gdy odkryła, że ten lekarz ma tak samo na imię jak ona. Ale gdy na pieczątce zobaczyła swoja funkcję, wiedziała: to oszustwo. Okazało się, że dokument był sfabrykowany dwa lata wcześniej na potrzeby komisji orzekania o niepełnoprawności.