Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak operowali, że zaszyli w brzuchu chustę. Pacjent cierpiał kilka miesięcy

Janusz Bakunowicz [email protected]
Henryk Turosieński z Siemiatycz nosił w brzuchu chustę chirurgiczną przez ponad 7 miesięcy! Twierdzi, że wszyli mu ją lekarze przeprowadzający zabieg usuwania woreczka żółciowego. Gdyby przyznali się do winy i przeprosili pacjenta, nie doszłoby do rozprawy
Henryk Turosieński z Siemiatycz nosił w brzuchu chustę chirurgiczną przez ponad 7 miesięcy! Twierdzi, że wszyli mu ją lekarze przeprowadzający zabieg usuwania woreczka żółciowego. Gdyby przyznali się do winy i przeprosili pacjenta, nie doszłoby do rozprawy Fot. J. Bakunowicz
Dwóch lekarzy i pielęgniarka z siemiatyckiego szpitala stanęli przed sądem. Są oskarżeni o błąd w sztuce i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pacjenta. Ten twierdzi, że podczas usuwania woreczka żółciowego, zaszyli mu w brzuchu chustę chirurgiczną. I że cierpiał ponad 7 miesięcy! Aż wydalił ją w... naturalny sposób.

Prosty z zasady zabieg usuwania woreczka żółciowego lekarze postanowili przeprowadzić metodą laparoskopową. Jednak w momencie wycinania woreczka z rany zaczęła płynąć krew, której nie sposób było zatamować. Lekarze zdecydowali się więc otworzyć jamę brzuszną. Po wycięciu pęcherzyka zatamowano krwawienie i zaszyto ranę. Tak wyglądał przebieg operacji, według lekarzy. Był początek stycznia 2008 r.

- Pacjent przebywał jeszcze w szpitalu około tygodnia - zeznawał przed sądem Norbert Władysław S., jeden z oskarżonych lekarzy. - Nie zaobserwowałem u niego powikłań pooperacyjnych, więc został wypisany do domu.

Dla Henryka Turosieńskiego, któremu przeprowadzono zabieg, nie oznaczało to jednak końca dolegliwości. Pacjent ciągle skarżył się na ataki bólu w brzuchu.

- Będąc jeszcze w szpitalu, czułem się nie najlepiej, ale myślałem, że tak ma być. Jak to po zabiegu - zeznawał przed sądem Henryk Turosieński. - Odczuwałem ból z prawej strony, który promieniował także na plecy. Przyjmowałem przeciwbólowe leki. Ciągle miałem podwyższoną temperaturę. Miałem problemy z jedzeniem i piciem.

Schudł 10 kg, pojechał do szeptuchy

Kilka miesięcy później pan Henryk po raz kolejny trafił do szpitala, tym razem na oddział wewnętrzny, z podejrzeniem zapalenia płuc. Przeprowadzono badania USG jamy brzusznej. Lekarze stwierdzili jakiś cień. Mógł to być krwiak po usuniętym woreczku. Kolejne badania USG i tomografia komputerowa, przeprowadzona w lipcu Białej Podlaskiej, nie stwierdziły już obecności krwiaka. Ale ataki bólu nie ustępowały. Pacjent schudł 10 kg.

- Jeżeli lekarze nie mogli mi pomóc, postanowiłem skorzystać z pomocy szeptuchy z Orli - tłumaczy Turosieński. - Nie wiem, czy to dzięki temu, ale ognisko bólu przemieściło się pod żołądek i przez kilka dni czułem je coraz niżej w jamie brzusznej.

Heniek, coś ty, szmatę połknął?

Tak było do 7 sierpnia. Tego dnia rano Henryk Turosieński wstał z łóżka i postanowił skorzystać z toalety.

- Chciałem się załatwić, ale odbyt bolał mnie niesamowicie - opowiada. - Obudziłem żonę, by sprawdziła, co jest przyczyną bólu. "Heniek, coś ty, szmatę połknął?" - krzyknęła zdziwiona żona. "Szmata wystaje ci z odbytu" - dodała. Ale znowu to coś cofnęło się z powrotem.

Wtedy Turosieński pobiegł do szpitala, bezpośrednio na chirurgię. Lekarze zapewniali, że może do nich zgłaszać się w każdej chwili. Ale nie mogli go położyć na oddział, bo nie miał skierowania od lekarza rodzinnego.

- Dajcie chociaż jakieś zastrzyki rozkurczowe - prosił lekarzy. Bez skutku. - Żona zaproponowała, bym skorzystał z domowych metod i usiadł do miski z gorącą wodą. Tak też i zrobiłem. Wstawiłem ją do wanny i zanurzyłem w niej pośladki. Byłem jak Bóg stworzył. Napiąłem mocno mięśnie i w końcu to coś zaczęło znowu ze mnie wychodzić. Chwyciłem to ręką i wyciągnąłem. Ból przy tym był niesamowity.
Ale po chwili ustąpił. Pacjent poczuł się jak nowo narodzony. Wszystkie bóle minęły jak ręką odjął. Turosieński wypłukał chustę w wodzie, odwirował i powiesił na balkonie, by nieco przeschła. Nietrudno było się domyślić, skąd ten kawałek materiału znalazł się w jego brzuchu. Od razu na myśl przyszła mu styczniowa operacja.

- Przyszedłem do was z prezentem - powiedział, kiedy po raz kolejny przekroczył progi poradni chirurgicznej. Akurat trafił na lekarza, który przeprowadzał zabieg. - Z jakim? Ano przyniosłem wam chustę chirurgiczną. Proszę, oto dowód.

Pacjent twierdzi, że lekarze nawet nie sprawdzili, co ten im przyniósł. Miał nadzieję, że położą go na oddział, by sprawdzić, czy mówi prawdę. Oni zaś wypisali jedynie skierowanie na badania klatki piersiowej, które ostatecznie nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

- Wówczas postanowiłem, że tej sprawy tak nie zostawię - mówi dalej. - Wystarczyło tylko jedno słowo: "Przepraszamy, popełniliśmy błąd" i w sądzie byśmy się nie spotkali. Ale takie słowa nie padły.

Ile lat ma chusta?

Lekarze i pielęgniarka nie przyznają się do winy.
- Cały materiał użyty przy zabiegu na koniec był zliczany - dodaje Norbert Władysław S. - Liczby się zgadzały. Jest to nawet udokumentowane. Niemożliwym jest, by jakaś serweta czy pielucha dostała się do jamy brzusznej, bo taka nie była używana. Poza tym, nie wyobrażam sobie, by taki materiał z jamy brzusznej mógł przedostać się do jelita. Spowodowałoby to zapalenie otrzewnej, a takich objawów nie stwierdzono.

Oskarżeni lekarze twierdzą, że pacjent wcześniej miał zabieg usunięcia wyrostka robaczkowego. Wcześniej, czyli w... 1973 roku. I zabieg ten wykonywał lekarz, który nie posiadał odpowiednich specjalizacji. Czy tyle lat chusta mogłaby zalegać gdzieś w brzuchu?

- Taka chusta może zalegać w organizmie człowieka nawet i 20 lat - twierdził przed sądem Marek S., drugi z lekarzy, który odpowiadał za przebieg zabiegu. - I nie ma takiej możliwości, by ta chusta przedostała się z jamy brzusznej do przewodu pokarmowego - podtrzymuje przypuszczenia kolegi.
Ale od tego czasu minęło prawie 40 lat i pacjent po usunięciu wyrostka nie odczuwał żadnych dolegliwości. Poza tym Turosieński kontaktował się z innymi lekarzami, specjalistami w dziedzinie
chirurgii.

- Ci twierdzą co innego. Chusta mogła przetrzeć ściankę jelita grubego i przez niewielki otwór została zassana do środka - twierdzi Turosieński. - Owszem, takie przypadki zdarzają się dość rzadko, ale się zdarzają. Tak mogło być i ze mną.
Sprawa jest w toku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna