Tak podlascy parlamentarzyści gospodarują pieniędzmi. Sprawdziliśmy na co wydawali je w ostatnich latach

Na prowadzenie swoich biur w 2021 roku, każdy z posłów otrzymał z budżetu państwa, czyli od nas – 194 400 zł (poprzednio ze względu na łączona końcówkę roku 2019 i cały 2020 było nieco więcej - 205 593 zł). Sprawdziliśmy więc, jak wypadają rozliczenia 14 podlaskich posłów i trzech senatorów. Tym razem skupiliśmy się na wydatkach na paliwo, czyli tzw. kilometrówkę i zakupy środków trwałych o charakterze wyposażenia. Sprawozdanie dotyczy 2021 roku, ale dla porównania rzuciliśmy też okiem na początek kadencji, czyli koniec roku 2019 i 2020.

Czytaj również:

Najmniej na przejazdy wydało dwóch posłów. Jarosław Zieliński (PiS) - wydał 0 zł, a zakupy do biur kosztowały 469 zł (stojak-wózek do TV LCD i drabina), a rok wcześniej raptem 70 zł. Minimalnie przegrał z nim wiceminister Adam Andruszkiewicz (PiS), który w zeszłym roku na kilometrówkę i wyposażenie biura nie wydał złotówki, a w latach 2019/2020 kupił lodówkę (654 zł). Tyle że obydwaj korzystają z pojazdów rządowych, więc zerowe kilometrówki nie dziwią.

Generalnie zaś, przeglądając sprawozdania odkryliśmy, że nasi posłowie kochają podróże, a ich średnie wydatki na ten cel to okolice 30 tys. zł. Co prawda limit dopłat jest o 10 tys. zł wyższy, ale wielu podlaskich parlamentarzystów wydało na benzynę więcej niż np. w 2020 roku wynosił roczny dochód z pensji minimalnej (31,2 tys. zł).

Zeszłoroczna kilometrówka Mieczysław Baszki sięga prawie 35 tys. zł, a z lat 2019/2020 – 38,5 tys. zł. Niemal identyczne kwoty wyjeździli: Kazimierz Gwiazdowski (PiS): odpowiednio 35 tys. zł i 39,2 tys. zł oraz poseł wiceminister Jacek Żalek, którego kilometrówka wyniosła 35,1 tys. zł (2021 r.) i 39,4 tys. zł (2019/2020 r.).

Czytaj również:

Minimalnie mniej wydał na podróże po regionie Robert Tyszkiewicz (KO-PO), bo 34,1 tys. zł (2021 r.) i 38,4 tys. zł (2019/2020). Niby dużo, ale to nic wobec Piotra Krutula, którego zeszłoroczne wyjazdy kosztowały 35,1 tys. zł, a rok wcześniej prawie 41 tys. zł. Podobne koszty benzyny (39,9 tys. zł) miał w 2019/2020 poseł Lech Kołakowski, ale rok później były o ponad 12 tys. zł niższe.

Słabiej (ale nie za bardzo) wypada na tym polu Stefan Krajewski (PSL), któremu, jako wyborcy zapłaciliśmy za podróże 33,5 tys. zł i niespełna 31 tysięcy (2019/2020). I można uznać, ze podobny poziom podróżowania utrzymuje szef podlaskiej Platformy Krzysztof Truskolaski (odpowiednio 32,6 tys. zł i 34,6 tys. zł) oraz Aleksandra Szczudło (PiS) z przejazdami za prawie 32 tys. zł (2021 r.) i 37 tys. zł (rok wcześniej).

Pozostali nie mają się czym chwalić, bo kilku- czy kilkunastotysięczne wydatki na podróże do wyborców to pikuś. Ale, żeby nie było, że kogoś pomijamy to w „Klubie podróżnika” dobrze czują się też nasi senatorowie (wszyscy PiS).

Jacek Bogucki i Marek Komorowski wydawali na przejazdy (w każdym okresie rozliczeniowym) – po 35,1 tys. zł, a Mariusz Gromko raz był nieco lepszy (kilometrówka 34,4 tys. zł + taksówki 1,2 tys. zł), a raz wyjeździł ponad tysiąc zł mniej).

Czytaj również:

Równie interesująco wygląda lista zakupów środków trwałych o charakterze wyposażenia. W tej kategorii liderem jest senator Komorowski, który w 2020 roku, dzięki naszym podatkom, wydał 65 tys. zł prawdopodobnie na meble (bo w sprawozdaniu brak szczegółów – red.). Rok później kupił już tylko program LEX (prawie 5,4 tys. zł), a za życzenia i nekrologi zapłacił 5,9 tys. zł. Natomiast wszyscy trzej przedstawiciele izby wyższej inwestowali w wydatki reprezentacyjne, które wynosiły od niemal 17 do ponad 19 tys. zł. Co to znaczy, nie udało nam się ustalić.

Z kolei poseł Baszko nie kupił żadnych wartościowych środków trwałych (bo trudno za takie uznać tablet za 288 zł czy telefon za 1,23 zł), ale wydał blisko 9,8 tys. zł na catering.

Natomiast posłowie PO okazali się fanami iPhone’ów, bo w obydwu okresach kupli po smartfonie tej marki: Robert Tyszkiewicz za 3,9 i prawie za 4,7 tys., zł, a Krzysztof Truskolaski – za 2,1 i 3,5 tys. zł. Były szef podlaskiej Platformy dołożył do tego ekspres do kawy za 1,4 tys. zł, a obecny – 12-calowy laptopik za 3,5 tysiąca.

Żeby było sprawiedliwie, dodajmy, że[b] fanką marki z jabłuszkiem jest też Aleksandra Szczudło, której komórka kosztowała 288 zł (jak to w abonamencie), a ponadto posłanka wyposażyła swoje biurko w nowy fotel za 1,7 tys. zł, a biuro w niezłej klasy niszczarkę dokumentów za 972 zł. Pani poseł sprzęt ów kupiła, jako jedyna spośród naszych parlamentarzystów.

Czytaj również:

Pozostali podlascy posłowie nie mają się czym pochwalić. Eugeniusz Czykwin (KO-PO) kupił np. zestaw multimedialny za 8 tys. zł, raz wydzwonił prawie 6,7 tys. zł a raz 4,8 tys. zł.

Z kolei wiceminister edukacji i poseł Dariusz Piontkowski kupił komputer bez dysku, drukarkę i urządzenie wielofunkcyjne, wszystko za 1,1 tys. zł, a na wszystkie podróże w związku z mandatem wydał nieco ponad 16 tys. zł.

Jeśli chodzi o zakupy posła Krutula były to: dwa biurka, odkurzacz i tapczan za 4,1 tys. zł (2021 r.) i 6,5 tys. zł rok wcześniej. Meble (z odkurzaczem) kupił też Jacek Żalek płacąc 3,9 tys. zł, czyli kilkanaście razy taniej niż senator Komorowski.

I wreszcie Robert Winnicki (Konfederacja), który w 2021 r. kupił jakieś drobiazgi za 509 zł (w tym słuchawki za 100 zł), a rok wcześniej jego fundusz zakupowy wyniósł 714 zł (razem ze smartfonem za 491 zł).

Nie zajmowaliśmy się wynagrodzeniami, w biurach posłów, bo tu nic się nie zmienia. Najwyższe pensje z umów o pracę płacą: Eugeniusz Czykwin i Dariusz Piontkowski, a potem Aleksandra Szczudło i Krzysztof Truskolaski.