Do zdarzenia doszło wczoraj około godz. 9 w siedzibie WORD-u przy ul. Wiewiórczej. W kolejce nagle zapanowało zamieszanie. Mężczyzna, który zasłabł, upadł i rozbił sobie głowę. Nie wiadomo było dokładnie, co mu się stało.
- Facet leżał, a oni nic. Kto jak kto, ale pracownicy WORD-u powinni znać zasady pierwszej pomocy. Przecież tam się egzaminuje z umiejętności udzielania pomocy ofiarom wypadku - mówił zbulwersowany Czytelnik, który opowiedział nam, co działo się przy ul. Wiewiórczej. - Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ktoś zasłabł za kierownicą "L-ki".
Dyrektor białostockiego WORD-u Wiesław Żyliński w odpowiedzi na te zarzuty odpisał w e-mailu: "Osobie, która zasłabła na terenie Ośrodka, pierwszej pomocy udzielał ratownik pogotowia - naoczny świadek zdarzenia. Dodatkowo informuję, iż niezwłocznie zostało wezwane pogotowie ratunkowe, natomiast pracownicy WORD-u uczestniczyli w akcji niesienia pomocy oraz byli obecni przy poszkodowanym, aż do chwili przyjazdu karetki pogotowia ratunkowego."
Wrozmowie telefonicznej dyrektor dodał, że - jego zdaniem - pracownicy pomogli, bo wezwali karetkę, a czekając na nią, podali mężczyźnie zimną wodę i wyprowadzili go na świeże powietrze. Powiedział też, że normą jest wzywanie karetki w ramach pomocy osobom, które zasłabły.
Mężczyzna z raną głowy trafił do szpitala na obserwację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?