Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak wygląda życie Beaty z Hipolitowa

Urszula Bisz [email protected]
To kobieta zadbana i rzeczowa - mówią o Beacie Z. pracownicy aresztu.
To kobieta zadbana i rzeczowa - mówią o Beacie Z. pracownicy aresztu. www.kolno24.pl
Pobudka codziennie jest o 6.40. Potem jest godzinny spacer, mnóstwo czasu na czytanie książek i trochę na oglądanie telewizji - tak od ponad miesiąca wygląda życie Beaty Z. z Hipolitowa, podejrzanej o to, że zabiła tuż po urodzeniu pięcioro swoich dzieci.

Jak zachowuje się osoba, której prokuratura zarzuca tak straszne zbrodnie?

- Jest bardzo spokojna, w miarę rozmowna, ale często zamyślona - mówią pracownicy Aresztu Śledczego w Białymstoku. I przyznają, że Beata często rozmawia z księdzem i wychowawcą. Jest też pod stałą obserwacją psychologa.

Psycholog ma na nią oko

- Gdy tylko osadzona do nas trafiła, od razu wychowawca przeprowadził z nią tzw. rozmowę wstępną i informacyjną - wspomina kpt. Michał Zagłoba, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Białymstoku.- Na ich podstawie wyłapywał, czy są jakieś niepokojące sygnały. Jeśli mamy podejrzenia, że coś złego może się dziać, prosimy o konsultację psychologa.

Podejrzana o wielokrotne dzieciobójstwo ma za kratami zapewnione stałe wsparcie psychologiczne. To normalna procedura. Jest to potrzebne z uwagi na zarzuty, na status tymczasowo aresztowanej, która nie wie, co ją czeka w przyszłości. Nie stanęła jeszcze przed sądem. Nie została skazana. Nie wiadomo więc, jak zareaguje na akt oskarżenia, na wyrok, czy nie "pęknie".

- Wśród aresztowanych częściej niż wśród skazanych dochodzi do prób samobójczych. Robią to głównie po to, by wymóc coś na prokuraturze czy sądzie - mówią pracownicy aresztu. - Więc stały nadzór psychologiczny jest niezbędny.

Czasem delikatnie się uśmiecha

Beata Z. z pracownikami Aresztu Śledczego w Białymstoku rozmawia dość chętnie. Na pytania odpowiada konkretnie, a czasami, kiedy ktoś żartuje, na jej twarzy pojawia się nawet delikatny uśmiech.
Z innymi osadzonymi jej kontakt jest bardzo ograniczony. Rozmawiać może właściwie tylko z dwiema kobietami - tymi, z którymi mieszka w jednej celi. We trzy zostały umieszczony w tzw. grupie izolacyjnej.

- W przypadku osób tymczasowo aresztowanych chodzi o to, żeby miały bardzo ograniczony kontakt między sobą, żeby informacje ważne w śledztwie nie wypływały na zewnątrz. Dlatego umieszczane są w grupach izolacyjnych - tłumaczy kpt. Zagłoba. - Naszym głównym celem jest zapewnienie prawidłowego toku postępowania karnego, by mogło toczyć się bez przeszkód.

Dlatego Beata Z. na spacerniaku, w świetlicy, bibliotece może widywać się tylko z dwiema osadzonymi, z którymi i tak spędza całe dnie w celi. Jej współlokatorki są podejrzane o przestępstwa przeciwko mieniu, czyli całkiem inny kaliber "zbrodni".

Jednak, jak przyznają pracownicy aresztu, Beata Z. w ostatnich dniach chętniej korzystała z samotnych spacerów. - Chodziła zamyślona, z głową skierowaną do góry, ku niebu - mówi jeden z wychowawców AŚ w Białymstoku.

Na spacerniaku osadzeni mogą spędzać tylko godzinę dziennie. Pozostały wolny czas próbują zabić czytając książki lub oglądając telewizję. Z obu tych możliwości Beata Z. chętnie korzysta. Bibliotekę może odwiedzać raz w tygodniu i zawsze wypożycza trzy książki. Czyta przede wszystkim literaturę kobiecą i powieści romantyczne, bo to głównie dostępne jest w bibliotece oddziału żeńskiego.
Często korzysta też ze świetlicy, gdzie ogląda telewizję. W jej celi bowiem nie ma telewizora, choć jest możliwość, żeby osadzone go miały. Musiałby jednak dostarczyć go do aresztu ktoś z rodziny lub znajomych.

Cały czas pod obserwacją kamer

W jej celi są za to kamery. Pomieszczenie, w którym znajduje się Beata Z. jest monitorowane 24 godziny na dobę. I większość z tego czasu Beata Z. spędza właśnie w okolicy swojego łóżka. Tu je śniadania, obiady, kolacje (nie wyszukane, ale pożywne, ze stawką żywieniową 4,80 zł za dobę). Poza ciszą nocą - która trwa od godz. 22 do 6.40 - może słuchać radiowęzła. W celi ma do dyspozycji również kącik sanitarny. Dodatkowo zaś dwa razy w tygodniu korzysta z prysznica w łaźniach na wspólnym bloku.
- Dba o higienę osobistą. To kobieta czysta, zadbana. W codziennych kontaktach logiczna i rzeczowa - mówią o niej pracownicy aresztu.

Gdy się tego słucha, aż trudno uwierzyć, że mowa o kobiecie, którą wielu nazywa potworem w związku z podejrzeniami, że zabiła pięcioro swoich nowonarodzonych dzieci. To jednak na razie zarzuty, a nie wyrok. W Areszcie Śledczym w Białymstoku nikt jej nie osądza.

Traktowana jest tak samo jak inne osadzone. Nie może do nikogo dzwonić, ale ma prawo do korespondencji i widzeń (za zgodą Prokuratury Okręgowej w Łomży, która prowadzi śledztwo). Śledczy nie udzielają informacji, czy ktoś odwiedził Beatę Z. w areszcie, ale z naszych informacji wynika, że w ostatnich tygodniach nikt z rodziny ani znajomych nie starał się o takie widzenie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna