Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka to była Afrodyta

(kk)
sxc.hu
Inżynier H. z Wrocławia miał w swoim mieszkaniu toaletę płatną - 10 złotych za sikanie.

Ale nawet za sto złotych nie mógł z niej korzystać, bo w jego mieszkaniu mieszkała Afrodyta K. i nie mała zamiaru wpuścić inżyniera do środka. Inżyniera H. spotkało szczęście - odziedziczył duże mieszkanie we Wrocławiu, w przedwojennej kamienicy.

Żyć nie umierać, bo to dodatkowy dochód w budżecie rodzinnym. Pan H. bowiem mieszkał z rodziną w Niemczech. Mieszkanie postanowił zatem wynajmować. Wszyscy byli szczęśliwi do czasu, kiedy lokal wynajęła pani Afrodyta.

Nic nie zapowiadało nieszczęścia, bowiem Afrodyta płaciła czynsz regularnie. Raz poprosiła o zwłokę, gdyż pieniądze były jej potrzebne na rozkręcenie działalności gospodarczej. Działalność została rozkręcona nadzwyczajnie. Inżynier przeczytał o niej w gazecie, w rubryce "agencje towarzyskie": "Afrodyta - Sienkiewicza - cichutko". Czyli w jego mieszkaniu prowadzono działalność cichutką. Nie na tyle jednak cichutką, żeby nie stwierdzić, że był tam zwyczajny burdel.

Inżynier zerwał umowę wynajmu mieszkania, ale wtedy okazało się, że Afrodyta nie chce się z niego wyprowadzić. Skierował więc sprawę do sądu i jak mu się wydawało uzyskał po jakimś czasie korzystny dla siebie wyrok. Sąd nakazał bowiem, aby Afrodyta razem z córką, bo okazało się, że ma ona 6-letnią córkę, której inżynier nigdy nie widział, "opróżniły mieszkanie".

Uradowany H. przyjechał z Niemiec, z wyrokiem w garści udał się na posterunek i zażądał od policjantów, aby opróżnili jego mieszkanie z Afrodyty. Policjanci musieli się do mieszkania włamać, bo Afrodyta wymieniła zamki. - I zobaczyłem - zeznał później inżynier tygodnikowi, który jego niedolę opisał - ordynarny dom publiczny. Czerwone lampki w oknach, napis na drzwiach do WC: "Toaleta płatna 10 zł", a na ścianach zdjęcia pornograficzne. Przed wejściem do mieszkania, na klatce schodowej, czerwony neon: "Afrodyta".

Była tam jeszcze sama Afrodyta. Ze zrozumieniem podeszła do interwencji policjantów. Pościągała czerwone lampki, spakowała się razem z nimi i się wyprowadziła. Pan H. wynajął przed swoim powrotem do Niemiec ekipę remontową, żeby mu ten burdel doprowadziła do użyteczności. A nie było łatwo, bo cały czas przyłazili klienci i domagali się usług Afrodyty.

Niestety, po jakimś czasie ponownie zjawili się policjanci. W towarzystwie Afrodyty, gdyż wcześniej przybyła ona na posterunek i pokazała policjantom ten sam wyrok sądowy, który wcześniej pokazywał inżynier. Zwróciła im jednak uwagę, że co prawda w wyroku jest postanowienie o opróżnieniu przez nią mieszkania, ale jako osobie bezdomnej, bo okazało się, że Afrodyta nie jest nigdzie zameldowana, przysługuje jej prawo do lokalu socjalnego. W związku z czym "wstrzymuje się wykonanie opróżnienia lokalu do czasu złożenia przez gminę oferty zawarcia umowy najmu lokalu socjalnego".

Kłopot był tylko taki, że gmina nie miała żadnych lokali socjalnych, więc z wyroku sądowego Afrodyta ponownie zamieszkała u inżyniera, żeby urządzić u niego znowu agencję towarzyską. Koszty jej funkcjonowania spadły na inżyniera H., gdyż sąd nie nakazał Afrodycie płacenia czynszu, ani tym bardziej płacenia mu za najem lokalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna