Targi Książki już niedługo. Nie zabraknie autorów i warsztatów

Już po raz kolejny Białystok stanie się najbardziej rozczytanym miejscem w regionie. Między 24 a 26 kwietnia w Operze i Filharmonii Podlaskiej oraz Białostockim Teatrze Lalek odbędą się IV Międzynarodowe Targi Książki "Na pograniczu kultur".

- Wydawcy mówią, że na naszych targach jest inaczej - mówi Andrzej Kalinowski z Fundacji Sąsiedzi, jeden z organizatorów imprezy. - Jest inna atmosfera, powietrze, w którym unosi się coś magicznego. Naszym ogromnym sukcesem jest to, że wciąż chcą wracać. I namawiają do udziału innych. Chętnych do wystawienia się jest o wiele więcej niż miejsc.

Nic dziwnego. To na białostockich targach książki stoją na regałach, zamiast leżeć na stoiskach. Można je przeglądać i poczuć się jak w bibliotece czy we własnym domu. Są spotkania z autorami, na które przychodzi mnóstwo osób. A dyskusja toczy się jeszcze długo po zakończeniu rozmowy z pisarzem i po wyjściu z sali. Siłą targów jest też to, że organizatorzy chcą dotrzeć już do najmłodszych czytelników.
- Mamy sprawdzonych autorów i wydawnictwa dziecięce - zapewnia Kalinowski. - Na pewno zorganizujemy duże spotkanie z białostoczaninem, Grzegorzem Kasdepke, który pisze dla najmłodszych, ale po którego książki chętnie sięgają też dorośli, by przypomnieć sobie czasy swojego dzieciństwa. Spotkania z nim zawsze są ciekawe i przyciągają tłumy. Dla najmłodszych zorganizujemy też warsztaty.
Atrakcji nie zabraknie.

W warsztatach literackich oraz dziennikarskich będą też mogli wziąć udział dorośli. Odbędą się one w ramach Spotkań z książką "Na pograniczu kultur", które będą towarzyszyć imprezie. Podczas targów nie zabraknie też spotkań z wybitnymi pisarzami. Na pewno ucieszą się wielbiciele Jonathana Carrolla. Autor m.in. "Krainy Chichów" odwiedzi Białystok i opowie o swoich książkach pełnych magii i niesamowitych bohaterów. W gronie zaproszonych autorów są też m.in. Waldemar Wolański, Aleksander Makowski i Vincent S. Severski, Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Michał Książek, Marek Krajewski czy Małgorzata Szejnert.

- Wydawcy w Polsce o naszych targach mówią, że wyrosła impreza, której nikt się nie spodziewał - mówi Kalinowski. - Nie jest to kiermasz książki, a wspólne tworzenie kultury. Białystok jest dla wystawców zupełnym zaskoczeniem. Mówią, że kojarzył się im inaczej. Widzą kolory, ciekawych ludzi, miejsca, w których mogą się zintegrować. Przyjeżdżają nie tylko wydawcy, ale też coraz więcej dziennikarzy, którzy postrzegają Białystok jako taką bajkową krainę. I opowiadają o tym w Polsce. To świetna promocja miasta.