Tatarskie specjały
Tatarskie specjały
* Pierekaczewnik - tzw. tatarski rogal, składa się z cienkich placków z ciasta makaronowego przekładanych z farszem gęsim lub baranim; całość jest spiralnie zwijana i przed upieczeniem polewana masłem
* Kołduny tatarskie - są to małe pierożki z farszem mięsnym, baranim, wołowym; od innych różnią się tym, że są gotowane w rosole
* Cebulniki - pierożki z mięsem wołowym, baranim lub gęsim z drobno posiekaną cebulką, pieczone w piekarniku
* Pieremiacze - pierogi smażone w głębokim tłuszczu.
Działalność agroturystyczną rozpoczęła w 2003 roku. Przyznaje, że plany miała skromne. Miało być to coś malutkiego. Po prostu chciała otworzyć przed gośćmi swój tatarski dom.
Wcześniej, w 1999 r. na Podlasie przyjechał Robert Makłowicz. Robił tu program "Podlaskie Smaki".
- I to on namówił mnie, by z tatarskimi potrawami wyjść na zewnątrz - wspomina Dżenneta Bogdanowicz.
Otworzyła dom i kuchnię
Otworzyła więc dom w Kruszynianach dla turystów. Na początku serwowała tylko trzy tatarskie dania: kołduny, pierekaczewnik i drożdżówkę tatarską. Później, kiedy zobaczyła, że goście wracają, zaczęła dodawać kolejne - pieremiacz i kibiny. Dziś ze wszystkich tatarskich potraw najbardziej znany jest pierekaczewnik. - To był przypadek, że właśnie on został tak wypromowany - mówi właścicielka "Tatarskiej Jurty".
Pierekaczewnik to potrawa bajramowa - bardzo sycąca i tłusta. Jest pracochłonna i droga, dlatego robiono ją tylko dwa razy w roku. W 2005 r., jako pierwsza potrawa w Polsce został zarejestrowany na prowadzonej przez ministerstwo rolnictwa liście produktów tradycyjnych. Jednocześnie był to pierwszy krok w kierunku rejestracji unijnej. Pierwszego lipca tego roku został zrejestrowany w unijnym systemie jako gwarantowana tradycyjna specjalność.
- Nie było to trudne - mówi Dżenneta Bogdanowicz. - Współpracowałam z Podlaskim Urzędem Marszałkowskim. Jego pracownicy bardzo pomogli mi w pisaniu, udzielali rad, motywowali.
Z miarką na placek
Wspomina, że najtrudniejszą rzeczą podczas pisania specyfikacji była ... gramatura.
- Wiadomo, że gospodynie dużo rzeczy robią "na oko" i "na smak" - mówi Dżenneta Bogdanowicz. - Nie odmierzają ile trzeba wsypać soli, ile pieprzu, a jakiej grubości ma być placek. Pisałam więc około, cienki placek, itp. A papiery wracały.
W końcu musiała robiąc pierekaczewnik przeważyć wszystkie składniki, dokładnie, co do grama. I udało się.
Trzeba było jeszcze wykazać, że pierekaczewnik jest związany z kulturą tatarską i robiony przez Tatarów przez co najmniej 20 lat. Konieczne były wizyty w archiwach, szukanie zapisów, robienie zdjęć.
- To przeszło bez bólu - komentuje pani Dżenneta. - Wszystko trwało dwa lata.
Jedyny taki certyfikat
Później był już tylko proces certyfikacji - sprawdzenia receptury i sposobu wyrobu. Pracownicy białostockiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, bo tę jednostkę wybrała, przyjechali i sprawdzili czy produkcja pierekaczewnika odbywa się zgodnie z przepisem, który sama napisała. Na razie Dżenneta Bogdanowicz jest jedyną osobą i w Polsce, i na świecie, która posiada certyfikat na pierekaczewnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?