Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr trzeba kochać

B. Maleszewska
Marek Waszkiel świetnie czuje się w Piwnicy Lalek wśród stworów rodem z baśni
Marek Waszkiel świetnie czuje się w Piwnicy Lalek wśród stworów rodem z baśni B. Maleszewska
Białystok. Rozmowa z Markiem Waszkielem, dyrektorem Białostockiego Teatru Lalek

Słyszałam plotki, że Białostocki Teatr Lalek ma się przenieść do powstającego budynku opery...

- To doprawdy muszą być plotki. Dementuję je z całą stanowczością. Nie zamierzamy się nigdzie przenosić. Owszem, mamy w planach rozbudowę teatru. Jest ona nawet uwzględniona w planach prof. Budzyńskiego, projektanta opery, ale czy kiedyś do realizacji tych planów dojdzie? Miejsce BTL-u jest w tym budynku, w którym się obecnie znajdujemy. Proszę pamiętać, że to pierwszy i wciąż jedyny w Polsce gmach, który miasto wybudowało teatrowi lalek. Żadne miasto poza Białymstokiem tego nie uczyniło. Ale każdy czas daje inne możliwości i trzeba je wykorzystywać. Moi poprzednicy zbudowali w BTL-u tzw. małą scenę, wykorzystywaną głównie na spektakle dla dorosłych. Mnie udało się dodać nowe foyer i tymczasem piwnicę.

W Pana gabinecie zwróciłam uwagę na jego niesamowity styl. Gabinet często mówi wiele o jego właścicielu.

- Gabinet... Wie pani, to jest kwestia złożona. Jestem tu od trzech lat, a dopiero niedawno udało mi się go doprowadzić do takiego stanu, jaki mi w miarę odpowiada. Mam tam m.in. piękny obraz Wiesława Jurkowskiego, z jego starej serii koni-pegazów. Wie pani, dyrektorzy są dwojakiego rodzaju: tacy, którym się wydaje, że wszystko zaczynają od zera, że przed nimi nic nie było i ci, którzy się wpisują w przeszłość, w tradycję obejmowanej instytucji. Pewnie to zależy też od instytucji, ale BTL nie ma się czego wstydzić, to raczej ja jestem dumny, że przyszło mi kierować taką instytucją. A gabinet… Są tu kawałki tego, z czego żyjemy: projekty wybitnych scenografów, Strzeleckiego, Dworakowskiego, Jurkowskiego, portret Joanny Piekarskiej (także Wiesława Jurkowskiego), kilka pamiątek z naszych ostatnich sukcesów.

Jaki Pan jest? Co Pan lubi?

- Lubię bardzo wiele różnych rzeczy. Zarówno, jeśli chodzi o książki, filmy, jak i muzykę. Ostatnio przebywaliśmy z teatrem na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie ze spektaklem "Sklepy cynamonowe". Zachwyciły mnie dwa wieczorne koncerty: solowy Erica Friedlandera na wiolonczeli i ciekawy projekt klezmersko-romski. Szczególnie Cyganie wznieśli się na wyżyny wirtuozerii. To była niesamowita energia. Poza tym ogromnie lubię jeździć autem.

Jak wygląda kultura w Białymstoku?

- Wie pani, jak przyjechałem do Białegostoku, myślałem, że będę miał na wszystko czas. Przyjechałem tu z Warszawy, z dość dużego tempa życia. Ale moje korzenie mam w Supraślu, skąd wyjechałem bardzo dawno temu. Więc właściwie wróciłem w te strony, ale Białystok dopiero poznaję, choć przez całe lata byłem związany z Akademią Teatralną. Tymczasem nie mogę nadążyć, żeby oglądać to wszystko, co Białystok proponuje. Cały czas mam jakieś wystawy, koncerty i spektakle nieobejrzane. W związku z tym myślę sobie, że dla takiego widza, który chciałby uczestniczyć w kulturze, oferta jest naprawdę bogata. Zdaję sobie sprawę, że ktoś może mieć inny gust, może szukać jeszcze czegoś innego, niż oferują nasze instytucje kulturalne. Ale myślę, że atrakcji tu nie brakuje.

A jak według Pana jest z nagłaśnianiem imprez czy spektakli. Dlaczego Lalki, tak znane w Polsce i na świecie, nie są eksponowane w Białymstoku?

- Nie mam poczucia, że jesteśmy zupełnie anonimowi w Białymstoku (śmiech). O tym świadczy także widownia obecna na spektaklach. Mamy, niestety, stosunkowo niewiele pieniędzy na reklamę. Ale sądzę, że zmieniło się trochę w ostatnich miesiącach i latach. Na plus oczywiście. Tyle że teatr lalek w zwyczajnej, ludzkiej świadomości funkcjonuje jako teatr dla dzieci. Środowiska opiniotwórcze, nie mówiąc o zwyczajnych dorosłych, jeśli nie miały jakiegoś powodu do kontaktu z BTL-em, to owszem wiedzą o jego istnieniu, wiedzą o tym, że BTL to solidna firma, mająca swoją renomę. Ale wiedzą też, że to teatr dla dzieci i nie trzeba tego weryfikować. Nasza oferta dla dorosłych jest doprawdy ogromna i niezwykła. Głównie za nią zdobywamy laury w Polsce i na świecie. I to przecież nie od dziś, od wielu dziesiątków lat. I sporo białostoczan o tym i wie, i udowadnia swoją obecnością na spektaklach. Ale jest też wielu, którzy mają na teatr lalek taki troszkę stereotypowy pogląd. Żeby tego typu myślenie zmienić, potrzeba wielu lat praktyki i dobrej woli. Tego nie zmienimy z dnia na dzień. Teatr Dramatyczny nie musiał się z tego typu problemem borykać, bo jest nastawiony na dorosłego widza. Jest w dobrym tonie bywać w teatrze. W teatrze, to znaczy w Dramacie. W Lalkach to zupełnie co innego. Pamiętam jak to było (i jest) w Akademii Teatralnej, w środowisku bardzo młodych ludzi. Imponuje bycie aktorem, ale już niekoniecznie aktorem kukiełkowym, jak to się mówi czasem. Takie stereotypy trudno zmieniać. To jak kalka o Polaku-pijaku. Na świecie strasznie silna, u nas - wiemy przecież jak niesprawiedliwa. Musimy sobie torować drogę do młodych ludzi, do widzów dorosłych. Musimy ich zachęcać i informować o specjalnie dla nich wyselekcjonowanej ofercie. Tak jest wszędzie. To nie jest żadna specyfika Białegostoku. Myślę, że jeszcze dziesięciolecia będą potrzebne, by zmienić przeświadczenie, że ten teatr lalek, teatr kukiełek to jest coś dla malutkich dzieci. To jest forma sztuki. Dla kogoś, kto jest zainteresowany teatrem w szerszym stopniu, okaże się, że BTL proponuje rzeczy atrakcyjniejsze przez swoją niekonwencjonalność. Taka jest materia, w której ten teatr pracuje. Jego istotą jest zawsze aktor. I tu szczęście moje polega na tym, że to jest bardzo dobry zespół aktorski, że mamy zaplecze Akademii Teatralnej. Dzięki temu możemy dążyć do doskonałości i szlifować ją. Dzięki młodym ludziom z AT także ich profesorowie, a nasi aktorzy, muszą się cały czas doskonalić. To jest ważne.

Wystąpicie w weekend w Chinach. Jak czuje się Pan w przededniu wyjazdu?

- Jesteśmy przede wszystkim po wizycie w Krakowie. Bardzo się cieszę, ponieważ Festiwal Kultury Żydowskiej, w którym dane nam było uczestniczyć, jest wydarzeniem ogromnie ważnym. Zebraliśmy piękne recenzje. Sądzę, że gdybyśmy grali "Sklepy" przez tydzień, to też mielibyśmy komplety widzów. To było wielkie przeżycie. A kolejne przed nami. Wyjazd do Chin to jest skutek naszego sukcesu sprzed dwóch lat. Wtedy pokazaliśmy "Guliwera". Teraz pokażemy "Sindbada". Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dekoracje wypłynęły miesiąc temu. Podobno już dotarły. Ale nie można ich przetransportować na scenę, ponieważ są jakieś problemy celne. Zwykle tak bywa (śmiech). Mam nadzieję, że jak dojedziemy w sobotę na spektakl, będzie wszystko w porządku. Zagramy cztery spektakle w Teatrze Narodowym w Szanghaju, więc poszliśmy jeszcze wyżej niż poprzednio. Jest to krótki i szybki wyjazd, mam nadzieję. Musimy jeszcze mieć w te wakacje czas na odpoczynek (śmiech). Przed nami nowy sezon pełen rozmaitych wydarzeń, wyjazdów. Zaczynamy we wrześniu podróżą na Ural z "Valerie". Dwa tygodnie później jedziemy do Moskwy na bardzo ważny Międzynarodowy Festiwal im. Obrazcowa. Pokażemy tam "Fasadę". Potem jedziemy z "Valerie" do Francji. W październiku gramy jeszcze "Fasadę" na festiwalu w Toruniu, a w Warszawie kilkakrotnie pokażemy "Biegun". Jeszcze po drodze mamy Mińsk, gdzie gramy "Tuwima". Tych wyjazdów jest dosyć dużo. Sezon zapowiada się więc bardzo atrakcyjnie, ale też trochę kłopotliwie. Wchodzimy bowiem w czas remontu (śmiech). Myślę, że w perspektywie roku, półtora znowu teatr się zmieni. Będziemy obracali się w innej przestrzeni. Ale mam nadzieję, że uda nam się zachować dobry styl artystyczny. To jest dla mnie najważniejsze.

Czego Panu życzyć? Ma Pan jakieś marzenia?

- Wytrwałości (śmiech). A moim największym marzeniem jest dalsza praca w teatrze. Życzę każdemu, żeby miał satysfakcję z tego, co robi na co dzień. Bo chyba nie można ciekawiej spędzać życia niż robiąc to, co się kocha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna