Konflikt między lekarzami bielskiego szpitala oraz pogotowia ratunkowego, może wkrótce doprowadzić do tragedii. Prokuratura wszczęła właśnie śledztwo w sprawie narażenia dwójki pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez dyspozytora pogotowia ratunkowego.
Pacjent czekał zbyt długo
Zdaniem dyrekcji szpitala w Bielsku Podlaskim, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie, dyspozytor dwukrotnie - 6 i 12 stycznia br. - odmówił przewiezienia chorego z podejrzeniem udaru mózgu do szpitala klinicznego w Białymstoku, gdzie znajduje się specjalistyczny oddział neurologii.
Zamiast tego, zgodnie ze wskazówkami koordynatora medycznego, pozostawił go w bielskiej placówce medycznej. Dokładnie w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR), który nie jest w stanie podjąć skutecznego leczenia w takich przypadkach.
- Koordynator przekroczył swoje kompetencje, zakazując transportu bezpośrednio do Białegostoku, wbrew decyzji lekarza SOR - uważa dyrektor Bożena Grotowicz.
W efekcie siedemdziesięciolatek 6 godzin przeleżał, czekając na wyniki tomografii. Gdy ich opis potwierdził udar mózgu, ostatecznie i tak przewieziony został do Białegostoku ambulansem SP ZOZ Bielsk Podlaski.
- Minął jednak czas, kiedy można było podać specjalistyczne leki, które mogą uratować życie pacjenta lub ograniczyć skutki choroby - zauważa dyrektor szpitala. - W przypadku udarów są to 3 godziny, zawałów - godzina. Drugi chory 84-latek, również trafił ostatecznie do USK w Białymstoku.
To pieniądze są problemem
Obie strony sporu powołują się na przepisy ustawy o państwowym ratownictwie medycznym. Problem w tym, że każda z nich zdaje się interpretować je inaczej.
Ogólny zapis mówi o tym, że z miejsca zdarzenia pacjent powinien zostać przetransportowany do najbliższego SOR-u, albo do izby przyjęć. Gdzie dokładnie, decyduje dyspozytor pogotowia albo lekarz koordynator (działający przy Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego).
W szczególnych przypadkach, który obejmuje udary i zawały, z miejsca zdarzenia pacjent jest przewożony do specjalistycznego ośrodka. O tym decyduje lekarz z zespołu wyjazdowego karetki lub lekarz SOR. Zdaniem dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku, wszystko w opisywanych sytuacjach odbyło się zgodnie z przepisami.
- Jeśli lekarz SOR-u po zbadaniu pacjenta uznał, że wymagał innej, bardziej specjalistycznej opieki, powinien, zgodnie z przepisami zorganizować transport sanitarny pacjenta do innej placówki służby zdrowia - podkreśla Bogdan Kalicki. Jak dodaje, szpital w Bielsku nie tylko ma takie możliwości, ale przede wszystkim... obowiązek.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że szpital w Bielsku Podlaskim unika transportu pacjentów na własny koszt. Na linii pogotowie - szpital iskrzy już z resztą od dawna.
- Opisywany przypadek nie jest odosobniony - mówi Jerzy Kędzierewicz, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim.
- Kłopoty i trudności we współpracy z SOR-em w Bielsku Podlaskim zgłosił wojewodzie także dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku. - W opinii PUW błąd leży po stronie SOR-u w Bielsku Podlaskim, który odmawiając przyjęcia pacjenta zachował się niewłaściwie i złamał prawo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?