Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz Polak? Rozmowa z Grzegorzem Wagnerem

Miłosz Karbowski
Grzegorz Wagner w konkursie na trenera polskiej reprezentacji startuje po raz drugi. Tym razem ma większe szanse na wybór.
Grzegorz Wagner w konkursie na trenera polskiej reprezentacji startuje po raz drugi. Tym razem ma większe szanse na wybór. A. Zgiet
Bielsko-Biała. Grzegorz Wagner, trener rywala Pronaru Hajnówka, lidera I ligi BBTS Bielsko-Biała, może poprowadzić reprezentację Polski.

Kandydatów do konkursu na stanowisko selekcjonera zgłosiło się jedenastu. Faworyci to Argentyńczyk Daniel Castellani i Nowozelandczyk Hugh D. Mccutcheon. Wagner, jak twierdzą ogólnopolskie media, przedstawił jednak bardzo ciekawy program pracy z kadrą i jego akcje stoją co najmniej na trzecim miejscu. Z byłym reprezentacyjnym rozgrywającym i synem najsłynniejszego w historii polskiego trenera, nieżyjącego już Huberta Jerzego Wagnera, rozmawialiśmy po ogłoszeniu listy kandydatów.

Czym różni się prowadzenie kadry od trenowania zespołu pierwszoligowego?

Grzegorz Wagner: - Pracując z reprezentacją, trener skupia się przede wszystkim na grze. W I lidze trzeba jeszcze doszkalać zawodników, bo mają duże braki techniczne.

Jest pan umówiony z klubem, że w razie wygrania konkursu, natychmiast pan odchodzi?

- Nie ma takiego problemu. Jedną z zasad konkursu jest zezwolenie trenerowi na prowadzenie swojej klubowej drużyny do końca sezonu.

Ale jeśli awansujecie do ekstraklasy, opuści pan zespół?

- Nie ma co o tym na razie myśleć. Rozmowa o naszym awansie jest bardzo na wyrost.

Jak to się stało, że młody zespół z Bielska-Białej, po sezonach walki o utrzymanie, teraz przewodzi I lidze?

- Po pierwsze, ustabilizowaliśmy skład, bo nie było dużych zmian. Po drugie, realizujemy nasz plan treningowy i to daje efekty. Uważam, że w I lidze za bardzo przywiązujemy się do nazwisk. Jak się okazuje, przy odpowiedniej pracy, można osiągnąć sporo z drużyną bez znanych siatkarzy.

Jest pan podobno zwolennikiem twardych zasad prowadzenia ekipy. Np. kar za spóźnienie się na śniadanie...

- A gdyby pan się spóźnił do fabryki 10 minut, to jak to by o panu świadczyło?

Czy stosuje pan już takie metody w Bielsku-Białej? I działają?

- Tak, mamy ustalone kary finansowe za określone zachowania. Zdarzało się je już egzekwować, choć rzadko.

W jednym z wywiadów powiedział pan, że do reprezentacji mogliby trafić siatkarze z I ligi. Kto to taki?

- Nastąpiło pewne przekłamanie, bo mi konkretnie chodziło o kadrę B. O jakich siatkarzy mi chodzi, oczywiście nie powiem.

Jeszcze niedawno występował pan na boisku. Wielu młodym trenerom trudno jest przejść z pozycji kolegi do nazwijmy to "przełożonego". W kadrze czeka na pana wielu doświadczonych zawodników.

- Ja nie miałem takich problemów. Trenuję drużyny cztery lata i nie zawsze prowadziłem tylko młodych siatkarzy. Dla mnie to oczywiste: jest podział kompetencji i każdy odpowiada za swoją działkę. Jeśli jakiemuś zawodnikowi to nie odpowiada, to jego problem.

Chętnie jeździ pan na kursokonferencje trenerskie prowadzone przez zagranicznych szkoleniowców. Czy zawsze mają coś nowego do przekazania?

- Mówią też rzeczy oczywiste, które wiem od dawna. Jednak z każdej takiej konferencji coś można wynieść. Najciekawsza była chyba jedna z pierwszych, jaką prowadził po przyjeździe do Polski Raul Lozano.

Najważniejsza cecha, jaką odziedziczył pan po ojcu to...?

- Na pewno pracowitość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna